Moją postacią? Januszem, jak rozumiem?
Proste: zapewne fascynację i "nareszcie! Dobry Boże, nareszcie!" a zarazem podejrzliwość i "ona na pewno sobie mną pogrywa, tak to o to chodzi, bez dwóch zdań, kurna, daję sobą pogrywać, Janusz, trza być twardy a nie miętki! nie daj się!". Nie zapominajmy: gram brzydkim jak noc szesnastolatkiem, który jest inteligentny na tyle, by zdawać sobie sprawę z tego, że szanse na dostanie dziewczyny ma zerowe. Ma spieprzone dzieciństwo, schrzanione dorastanie, dodatkowo rozsadzają go hormony. Kobieta wyrażająca nim zainteresowanie? Cud i pokusa. Kobieta całująca go? Free ride. Przy czym od razu budzi się w nim piekielna podejrzliwość, bo przecież ona nie może całować go, bo go lubi czy chce go całować. Dla niego, piękna, seksowna wampirzyca całująca go to kusicielka wprost z piekła rodem. On ma problemy z koleżankami ze szkoły, bo niektóre są ładne, a przy tym każdej się boi. Jego samoocena, będąca samooceną nastolatka, jest poważnie skrzywiona, bo wie, że jest brzydki. Paskudny. Nie widzi w sobie nic co byłoby warte uwagi dla płci przeciwnej.
A teraz przez pół nocy będę się zastanawiać, czy przypadkiem nie wykasować tego posta by nie podsunąć
Solfelinowi głupich pomysłów. I będę sam z sobą się spierał mówiąc:
- Skasuj to idioto! Jak niby będziesz odgrywał postać czytając jak wampirzyca się Tobą bawi!
- Nie! Nie mogę skasować! Byłem twardy i powiedziałem
Wernachien, że słabości się odgrywa, to teraz mam psi obowiązek odegrać!
- Ale to takie żenujące! W dodatku te uczucia się jeszcze trochę przenoszą na gracza, a jak sobie ktoś pomyśli...
- To sobie pomyśli! Odegram to, do cholery! Jestem dużym graczem i dam sobie kuna radę!
I tak dalej...
Mam nadzieję, że kawałek mego wewnętrznego monologu Was - a szczególnie Ciebie,
Wernachien, rozbawi.
EDIT: Po lekturze kolejnego posta,
Wernachien z dziką kurna radością się zamienię. ;-P
Janusz też. ;-P
Ja mam PIPIPI Fantomasa w Czerni. :P
Solfelin! Natychmiast przestań się śmiać! Mówię do Ciebie! Nie rżyj tam w kącie, za szafą, nadal Cię
słyszę!