Nie miał wątpliwości, ani złudzeń. Mieli, jak to mówią malarze "przechlapane". Za chwilę z tunelu miały wyleźć kamienie, z którymi będą musieli walczyć.
Jeśli przegrają, to skończą się ich zmartwienia, a jeśli wygrają, to osłabionych walką pochwycą ludzie Oleksy. - Musimy wykorzystać ten rozgardiasz i cofnąć się do Oleksy. - mruknął do kompanów. Najważniejsze żebyśmy nie stali w pierwszej linii. Im więcej ludzi tego wieprza załatwią kamulce tym lepiej dla nas mruknął do Tingisa i Kasima.
Po czym głośno zawołał. - Wielmożny Panie Oleksa ostawmy na boku nasze spory i nieporozumienia. Musimy razem stawić czoło pradawnemu złu, jakie obudziło się w tych podziemiach. - na koniec zakrzyknął patetycznie. - Razem zwyciężymy! Podzieleni przegramy!
Ze strzałą na cięciwie, ale opuszczonym łukiem zaczął iść w stronę grubasa na koniu. |