Arol puścił mimo uszu docinek dziewczyny.
- Tak mówisz? - gnom wyszczerzył drobne kiełki w uśmiechu.
- Nie będę przeciągał. Mam dzisiaj jeszcze coś do zrobienia...- zaczął, pociągając co jakiś czas z fajki.
- To spotkanie to właściwie proforma, ale wypadałoby się spotkać z wami w cztery oczy. Jest biznes, i wy o tym wiecie. Od tego jesteście. I chcecie to zrobić. Chyba. - zeskoczył z fotela i zaczął się przechadzać po pomieszczeniu. Znana maniera Arola, i chyba każdego innego gnoma, chodzenie w kółko z rękami splecionymi za plecami.
- Przejąłem świetne zlecenie. I mam w tym swój interes, byście to WY wykonali to zadanie. Nie mogę wam nic powiedzieć, ale mogę was zapewnić, co może po niektórych z was zdziwić, że nie jest to niezgodne z literą prawa. - tu zrobił długą pauzę, w swoim mniemaniu pewnie efektowną.
- Może zwykliście pracować osobno, ale znam wasze talenta, zwłaszcza twoje... twoje, wampirobójco, też - wskazał głową na Kirę, później na Sontona.
- Wy z kolei stanowić będziecie świetne uzupełnienie, w razie czego. - dodał, zwracając się do rodzeństwa.
- Nie będziecie zawiedzeni. To jak? Wchodzicie w to? |