Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2014, 15:21   #8
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
- Dobranoc, pani Reed. - mruknął stary rewolwerowiec i przewrócił się na drugi bok. Gdy jego nadprogramowy tobołek zakończył swój wieczorny rytuał pindrzenia się, Price od dawna był pogrążony w czujnej drzemce, którą właśnie przerwano. Powód dla którego nie wypomniał tego faktu pani Reed, załączając do tego zwyczajowej wiązanki bluzgów, był w zasadzie ten sam dla którego zabrał ją ze sobą. Ten sam dla którego w wieku sześćdziesięciu lat uganiał się z młodzikami po prerii za kompletnie mu obojętnym obwiesiem i jego bandą. A powód był prosty...

*

miesiąc wcześniej

Gomora była jedną z największych dziur w Kolorado, a bezimienna knajpa, stojąca w jej sercu na wprost kościoła, była tej dziury najczarniejszym dnem. Nigdy nie było tu przesadnie tłoczno, ale teraz, godzinę przed południowym biciem dzwonu byli tu tylko obrzydliwie otyły właściciel przybytku, oraz jego pierwszy klient: Peter Price, podupadła legenda Colorado, szeryf, który powiesił o jednego drobnego złodzieja za dużo, by pozostać szeryfem, łowca nagród który stał się na tą robotę za stary, za leniwy i zbyt jedooki. Obecnie pracował nad trzecim i jak się zdawało ostatnim rozdziałem tej opowieści: legendą największego pijaka w zabitej dechami Gomorze.

- "Góra pieniędzy"? Kto, u diabła, mówi w ten sposób? - Pete przekroczył próg saloonu już lekko zawiany i bardzo wolno przyswajał pospieszną relację szynkarza. - Na trzeźwo nie rozgryzę, to co zwykle, podwójne. I opowiadaj od początku. Wolniej.

- Kobieta. Szuka cię. Nadążasz?

- Ładna? - spod brudnych, siwych wąsów błysnęły żółte zęby.

- Ujdzie. Nadgryziona zębem czasu, ale dobrze zachowana. Nie kurwa, więc nie twój typ. - Odparł grubas zmęczonym głosem stawiając przed Petem solidną szklanicę z czymś o kolorze i konsystencji szczyn. Jednooki odpowiedział obowiązkowym obscenicznym rechotem, opróżnił szklankę jednym haustem i pchnął w stronę szynkarza.

- Dolej. - butla, szklanka, kolejna porcja obrzydliwej whiskey zniknęła w gardle bez dna. - Dobra, teraz możesz przejść do góry pieniędzy.

- Szuka Krwawego Petera, ma dla niego robotę i oferuje za nią górę pieniędzy. To naprawdę nie takie skomplikowane.

- Krwawy Pete nie żyje, został Stary Pijak Pete, a ten ma dość własnych pieniędzy, by pić do końca swych dni.

- To też jej powiedziałem. Nie odpuściła.

- Powiedziałeś jej żeby poszła do diabła?

- Nie, Pete, byłem uprzedzająco uprzejmy, zgodnie z prawdą powiedziałem, że twoja obecność w tym miejscu jest pewniejsza niż śmierć i podatki, a następnie za nieco wygórowaną cenę wynająłem jej pokój. - Grubas uśmiechnął się czarująco nalewając trzecią kolejkę. - W odróżnieniu od ciebie stary ochlapusie, umiem wykorzystać okazję gdy pcha mi się przed nos. Sam jej to powiesz.

*

Gdy następnego dnia Pete pojawił się w stroju podróżnym, z naoliwionymi rewolwerami w kaburach i z jukami przerzuconymi przez ramię szynkarz nie wydawał się szczególnie zdziwiony.

- Opowiedziała ci kogo będziecie ścigać, co? I o tym jak ocaliła życie mordercy? Wiesz Pete, znałem tą historię, ale wolałem, żebyś usłyszał ją od niej. Widzisz nawet takie ludzkie wraki jak ty mają gdzieś pod spodem serce. Mylę się?

- Pieprzysz jak zwykle, Loyd. Ten cały Diabeł to tylko kolejny rozbestwiony szczyl z rewolwerem, zabiłem takich tysiące.

- Siedmiu Pete, zabiłeś takich siedmiu. Opowiadasz te historie do znudzenia.

- Zabiłem takich wielu, wielu innych posłałem na szubienice. Jako łowca nagród i jako szeryf. Rzecz w tym, że Diabeł ani mnie grzeje ani ziębi.

- A jednak stoisz tu w stroju wypasacza krów. Więc co? Urok niewiasty w opałach?

- W moim wieku? Na mózg ci siadło?

- Poddaję się. Wyrzuć to z siebie wreszcie. Co skłoniło Jednookiego Pijanicę do ruszenia zadu z barowego stołka po raz pierwszy od dekady.

Peter Price wzruszył ramionami.

- Uwierz lub nie, ta góra pieniędzy była naprawdę duża.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 09-07-2014 o 16:44. Powód: karygodna ortografia... tak tak, drogie dzieci, zdarza się najlepszym :D
Gryf jest offline