Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2014, 21:46   #15
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
Przebudzenie w środku nocy nigdy nie bywa miłe. To konkretne tym bardziej okazało się niecieszącym, że w powietrzu unosił się zapach strachu podbity dodatkowo aurą niepewności.

Jebediah wstał z posłania jako jeden z ostatnich. Mdłe poblaski ognisk, nadające otoczeniu nierzeczywistej ruchliwości, igrały złośliwie z jego niedoskonałymi oczyma. Przeklinał bezsilnie, jak zawsze po zmroku, meksykańskich artylerzystów, którym zawdzięcza swoją kurzą ślepotę i niedowidzenie. Sięgnął do zamszowego puzderka i wydobył z niego elegancki, srebrzysty przedmiot, będący udatnym połączeniem dwóch monokli obejmujących zgrabnie nasadę nosa srebrzystym pałąkiem. Londyński mistrz wykonał ów binokular na zamówienie, poprawiając znacznie samopoczucie Harrisa. Nie dość jednak to narzędzie do nocnych warunków było przystosowane, przeto panicz Jeb, z uczucia dyskomfortu nijak się otrząsnąć nie potrafił.

Nie zabierał głosu, póki nie zyskał rozeznania w sytuacji. O ile oczywiście o jakimś pełnym poznaniu w obecnych okolicznościach w ogóle mówić można.
Analizował i składał dane w całość. Obozowisko było dobrze bronione, leżało w strategicznym punkcie łatwym do odparcia ataku w dzień, dzięki obecności skał dających naturalną osłonę. Dwa posterunki, trzeci niezalezny punkt przy koniach. Rzekłby nawet, że to nadmiar ostrożności. Rzekłby, gdyby nie zamglone spojrzenie Solomona Craiga i jego obsceniczny uśmiech wyrysowany ostrzem na grdyce.
Pani Reed zainteresowała się bliżej leżącymi na ziemi zwłokami. Imponował spokojem wielebny, szukający natchnienia w kłębach tytoniowych oparów cygara. Wielu rwało się w pościg za duchami w mrok nocy. Rozczarował go szeryf Tigget. Dowódca okazujący zwątpienie, nie wydający rozkazów? Harris uznał to za niewybaczalny grzech. Wódz musi wydawać rozkazy, choćby nietrafne, lecz wygłaszane z pewnością i swadą porywające żołnierzy do boju. Dowodząc własnym oddziałem porucznik Harris nigdy nie okazywał cienia zwątpienia, za żelazną maską spokoju kryjąc wszelkie oznaki niepewności. Cóż rzec, nie każdy kończył West Point. Rozgrzeszył więc Tiggeta i głośno, dobitnie wyrzucił z siebie krótka informację.

- Droga damo, cni panowie. Bez rozpoznania terenu jesteśmy zdani na łaskę wroga. Pęd nocny połamie nogi co trzeciemu rumakowi. Jeśli łaska panie Tigget, proszę wstrzymać się do świtania. Tym, co walczą w oddali pewnie i tak nie pomożemy, a nasze własne bezpieczeństwo ocalimy. Craig nie żyje od kwadransa ledwie, co znamionuje poziom wybroczyn z żył owego jegomościa. Zginął w środku obozu, zaś łotr który go zamordował musiał niepostrzeżenie się przemykać, powoli, bardzo powoli. Oceniam, że jest niedaleko, może z pięć minut drogi od nas. Rozpalmy ognie silniejsze i czujność do świtania musimy wykazywać. Może gdzie w blasku ognia dostrzeżemy ruch podejrzany i upolujemy kanalię, co jednego z naszych ludzi na łono Abrahama wyprawiła.

Skłonił się lekko, poprawiając nieco wymięty surdut i oczekiwał na reakcję pozostałych.
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 10-07-2014 o 21:50. Powód: niesforne literki
killinger jest offline