Trwało to nieco dłużej, niż planowałem, ale w końcu udało mi się wygospodarować kilkanaście minut czasu i napisać to, co zamierzałem wcześniej.
Dziękuję Wam za tą sesję. Nie była to sesja łatwa i na pewno bardzo długa (prawie 2 lata gry). Oceniam ją na dobry. Dlaczego tylko na dobry, za chwilę powiem.
W zamierzeniu sesja miała być podzielona na 3 akty – co też się udało.
Pierwszy akt miał subtelnie wpleść wątki nadprzyrodzone, z uniwersum Kult RPG, a spinającą ten akt siłą miały być trzy elementy: dziecko – wieszczka Sybila, fakt istnienia Thule oraz pierwsze wzmianki o Shoah. Ta część przygody udała się, jak najbardziej, mimo wypadnięcia z zabawy jednego z graczy. Trudno. Niewielka strata na tym etapie opowieści.
Drugi akt miał być już poważniejszy. Zacząć się w lesie, gdzie trafiliby na wyraźny ślad Legionu Thule, poznali ludzi powiązanych z AL. (Legion Skrwawionej Gwiazdy) itp. Tutaj, niestety – nie wszystko poszło, jak chciałem. Głownie dlatego, że z gry – ku mojemu ubolewaniu – wypadł Pinhead. Szkoda. Wielka szkoda. W tej części wątki miały się zaplatać, a ostatnim uderzeniem miało być przeistoczenie graczy w członków Legionu. Jedno z potężniejszych zaskoczeń tej sesji, moim nieskromnym zdaniem.
Trzeci akt – Shoah – wyszedł najsłabiej. Siadała już dyscyplina, wypadali kolejni gracze. Ale zakończenie – przeprowadzone mniej więcej tak, jak je widziałem i planowałem – moim zdaniem uratowały całość. Było ostre, krwawe, wręcz epickie.
Teraz troszkę o Was – chwila prawdy.
Gryf – Mazur był genialny, Ty zresztą też odgrywając jego rolę. Szorstki dowódca z zasadami postawiony w brutalnej konfrontacji z wiarą, z kryzysem moralności, honoru. Ciężka rola wyszła Ci bardzo, bardzo dobrze. Byłeś właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Zarówno w sesji, jak i w świecie sesji Dzięki wielkie za kredyt zaufania, jaki mi dałeś w tej opowieści.
Alaron Elessedil – Sprzęgło był świetnym uzupełnieniem drużyny, wyśmienitym kompanem, kimś, kto fajnie podkreślał racjonalizm i zdrowy rozsądek wydarzeń. Jako gracz – bywało różnie. Oczywiście, głownie, z winy braku czasu na pełne zaangażowanie w gogle docki, które niekiedy – przyznaję – musiały być odgrywane w szybkim tempie. Niemniej jednak jesteś Alaron E. graczem wytrawnym, którego prowadzi się z dużą przyjemnością. Cieszę się, że byłeś z nami od samego początku, do końca. Bez Ciebie i Twojego inżyniera ta sesja nie byłaby taka sama. Ukłon.
Szamexus – doktorku mój drogi, byłeś wspaniałym powiewem świeżości w sesji. Twój bohater był ciepłym, wspaniałym, pełnym zasad młodym człowiekiem i to mi się bardzo podobało. Bardzo podobało mi się Twoje granie, uczciwość w podejściu do sesji. Byłeś dla mnie graczem nowym, niesprawdzonym, ale teraz, jesteś kimś, kogo naprawdę polubiłem. Życzliwym kompanem nie tylko do grania ale i do takiego zwyczajnego, ludzkiego pogadania. Dzięki Ci, że tutaj byłeś i ze znalazłeś czas, by wrócić do opowieści na sam finał.
Liliel – Twoja Lonia była świetną, złamaną postacią, której – niestety – nie dałem rozwinąć skrzydeł (zbyt szybka przemiana w legionistę). Twoja gra i Twoje zaangażowanie w sesję było, jak zawsze zresztą, na maksymalnym poziomie. W pewnym momencie stałaś się wręcz kołem zamachowym sesji, za co wielka Ci cześć i chwała. Granie z Tobą to czysta przyjemność. Tutaj, w Czasie Horroru, było tak jak zawsze w każdej sesji – emocje, klimat, trudne decyzje. Dziękuję Ci za to.
Podziękowania dla nieobecnych:
Pinhead – szkoda, że musiałeś znikać z LI. Wielka szkoda. Twój Stryj był naprawdę klimatycznym bohaterem, idealnie wkomponował się w klimat opowieści. Cóż. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku i że kiedyś jeszcze los, być może, da nam się spotkać na LI. Dzięki za ten czas, który z nami byłeś. Dzięki za klimatyczną grę.
Felidae – to już któraś sesja, z której znikłaś. Szkoda. Martwię się o Ciebie, bo polubiłem Twoje granie i Twoją bohaterkę. Mam szczerą nadzieję, że znikłaś z LI tylko na chwilę, że kiedyś znów się zalogujesz, zagadasz, dasz znak, że wszystko u Ciebie w porządku. Tak zwyczajnie, po ludzku, brakuje Twojej obecności na LI. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Felix – szkoda, że zrezygnowałeś, bo Skrzydło miał potencjał, a Ty dobrze grałeś. Mimo wszystko też Ci dziękuję, bo fajny był ten bohater, chociaż – być może – czuł się nieco zagubiony, nieco nie na miejscu. Cóż. Sądzę, że wojna może spowodować, iż wielu ludzi czuje się nie na miejscu.
Raz jeszcze dziękuję Wam z całego serca za wzięcie udziału w tej opowieści, która dotykała przecież najpaskudniejszego okresu historii nowożytnej, gdzie ludzkie życie nie miało żadnego znaczenia, a może miało właśnie największe znaczenie.
Mam nadzieję, że sama sesja Wam się podobała, że zapadnie Wam w pamięci na jakiś czas, że bawiliście się przy niej dobrze i nie uznajecie tego czasu za stracony. No i że zakończenie nie zawiodło Waszych oczekiwań. Mimo, że jest niby „otwarte” to powiem szczerze i wprost, że kontynuacji opowieści o legionistach z dawnego AK nie planuję.
Dziękuję Wam za Wasze poświęcenie.
Część i chwała bohaterom.
P.S. Sesję daję do archiwum. Komentarze zostawię jeszcze przez klika dni, jakbyście chcieli coś napisać, nie krępujcie się