Dziad nie przebierał w środkach. Ledwo ta pstrokata łajza wyleciała z karczmy na plwocinowym rumaku, Bojan zaczął obrywać jakimiś badziewiem, które magus ze stołów zgarniał. Iście przypomniała się wykidajle jego druga żona, co to se kiedyś załatwił na ostrym cugu i ni chuja nie pamiętał co się z nią stało. I dobrze. Bo babsko pokrzywione i pomarszczone było bardziej niż Magnus i Rita razem wzięci. Tak czy siak Bojan zachował się tak jak na obrzucanego zastawą stołową męża przystało. Ucapił taboret i odbijając nim kolejne pociski ruszył na próchno w kiecce by natłuc mu mordę, która i tak przeca brzydsza już być nie mogła.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |