Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2014, 20:11   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Węże.
Jimmy “Morte” Hakwes nie cierpiał tych pełzających jadowitych gadzin. Na miejscu Boga w Edenie nie zatrzymałby się na usuwaniu kończyn, a całkowicie usunąłby ten rodzaj stworzeń z powierzchni Ziemi.
Teraz ktoś nabazgrał węża na ziemi krwią.
Urocze.
Zapałka przesunęła się po chropowatym kamieniu i zapłonęła ogniem, by potem zapalić tytoń w nabitej pośpiesznie fajce.
Gdy padły strzały Jimmy ćmiąc fajkę przyglądał się malunkowi zastanawiając się nad powodem powstania malunku i jego prawdopodobnym autorem.
Strzały… dłoń odruchowo pochwyciła rękojeść rewolweru.
Kanonada przerwała się równie szybko co zaczęła. A po niej szeryf zarządził naradę i głosowanie.
W naradzie Jimmy brać udziału nie mógł. Tigget jak każdy inny znany Hawkesowi szeryf miał swoich zaufanych do których Jimmy się nie zaliczał. Zamiast ćmił fajeczkę spoglądając w kierunku z którego słyszeli strzały. I rozmyślał.

Sytuacja wszak była nieciekawa. Ktoś porwał dwóch ich ludzi i poderżnął trzeciego tuż przed ich nosem pozostawiając po sobie pamiątkę. Indiańce… to pewne. Nie chcieli parszywcy ich stąd przegonić, o nie… Raczej wpadli z “przyjacielską wizytą” i zabrali dwóch strażników na pamiątkę.
I nikt tego nie zauważył... cholera.
Hawkes wytrzepał fajkę i mruknął.- Normalnie to bym się nie włóczył po nocy za wiatrem w polu. Bo tym są te strzały, ale… ta sytuacja nie jest normalna. Dwóch ludzi zaginęło, jeden leży z poderżniętym gardłem. Więc siedzenie na dupsku i czekanie na to, aż kolejny strażnik dołączy do martwych kolegów. Szukać mordercy nie możemy, bo tropić po nocy nie bardzo się da… większych ognisk nie rozpalimy, bo nie mamy za bardzo czym ich rozpalić.-przerwał na moment tyradę, chowając fajkę.- Czekać tutaj, gdzie przeciwnik ma przewagę, co udowodnił załatwiając trzech ludzi? Równie dobrze możemy ruszać dalej w kierunku strzałów, bo spać pewnie już się nikomu tu nie chce. Acz… gnanie tam na złamanie karku, to również zły pomysł. Jest ciemno, kanonada ucichła, więc możemy powoli spacerkiem się tam udać... a kto wie… Może nawet trafimy po drodze na lepsze miejsce na obozowisko? Jednym słowem… za.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 11-07-2014 o 23:58.
abishai jest offline