Do cholery jasnej. Siedzieli w miejscu zabiją ich, jadą też ich zabijają. I to jeszcze ani słychy ani widu. Pieprzenie, że to Indianie. Nawet oni nie potrafili by być tak cicho i tak precyzyjnie zabijać w nocy. To miejsce faktycznie musi być przeklęte. Ogarnął go strach.
Gdy zeszli i okazało się, że kolejna osoba nie tyle co po prostu nie żyje, a zabrali go, Brian zaczął się modlić w duchu. Miał pozbyć się diabła z tego świata, nie mógł jeszcze zginąć. Wiedział to, ale i tak się bał. A teraz najgorszy z możliwych scenariuszy grupa się zaczynał dzielić. Nie wytrzymał i drżącym głosem powiedział:
-Ludzie jak się podzielimy to jeszcze szybciej śmierć nas dosięgnie.
Sam już nie wiedział czy jechać czy zostać. Uznał, że zrobi tak jak większa część. W końcu w większej grupie mieli większe szanse na przeżycie. Chyba...
Pokrzepiające słowa wielebnego jak i ostre Prica sprawiły, że Brian uznał za odpowiednie trzymać się właśnie tych ludzi. W końcu kto jest większym głupcem. Głupiec czy ten, który za nim podąża.
Ostatnio edytowane przez Armiel : 15-07-2014 o 06:50.
Powód: usunąłem poprzedni post wklejając dane tutaj. Wolę, jak gracz ma 1 post w sesji, chociaż - dodanie 2 - było OK
|