Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2007, 21:11   #3
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację


Czarna Corvetta przemieszczała się leniwie ulicami Vegas. Światła neonów odbijały się od jej błyszczącej karoserii, sprawiając wrażenie, że auto co chwilę zmienia swój kolor. Niczym kameleon wtapiający się w otoczenie. Po jakimś czasie zatrzymała się przy krawężniku, nieopodal ogromnego telebimu, przed którym zgromadziła się grupka gapiów. Wysiadł z niej przystojny, najwyżej trzydziestoletni brunet o kilkudniowym zaroście. Ubrany był w jasne, wytarte jeansy i czarną, trochę przyniszczoną skórzaną kurtkę.

Mężczyzna zamknął delikatnie drzwiczki, po czym ruszył wolnym krokiem w kierunku zgromadzonych. Wciąż rozglądał się wokół, jakby niedowierzając, iż to co widzi jest rzeczywiste. "A więc tak wygląda słynne Vegas... stolica rozpusty i hazardu" - pomyślał. Całe to bogactwo, światła, neony... wydawały mu się tak niezwykłe. Piękne i jednocześnie tak odmienne od jego rodzinnego Detroit. "Niesamowite..."

Po chwili zatrzymał się a jego wzrok spoczął na reklamującym kasyno telebimie. Zaskoczyły go rozentuzjazmowane twarze i słowa widzów. "Co w tym takiego niezwykłego? Jakiś koleś w towarzystwie panienek tańczy i śpiewa... W zasadzie niezbyt ciekawie jak na mój gust. A jednak ci wszyscy ludzie patrzą jakby był nie wiadomo kim...". Do jego uszu docierało wiele słów, najczęściej powtarzanymi były jednak "Elvis" i "Król". Elvis... Imię wydawało mu się znajome. Zapewne słyszał kiedyś jakąś opowieść o nim. Najwidoczniej nie zaciekawiła go jednak, gdyż kompletnie nic nie mógł sobie przypomnieć.

Brunet odwrócił się i już miał wrócić do samochodu, gdy nagle spostrzegł plakaty, którymi pokryte były ściany. "Ten znak..." Szybko podszedł bliżej i zaczął nerwowo szukać czegoś w kieszeniach. Po chwili wyciągnął ze spodni pomięty kawałek papieru. Drżącymi z podniecenia dłońmi rozłożył go i kilkakrotnie przenosił wzrok z rysunku na plakat i z powrotem. Nie było wątpliwości - widoczne na nich symbole były identyczne.

Z trudem udało mu się ukryć radość z dokonanego właśnie odkrycia. Po kliku głębszych oddechach opanował się jednak i przeczytał zamieszczone na plakacie informacje. "Ble... ble... ble... kino samochodowe na północ od miasta... Co to u licha jest kino samochodowe?". Po chwili zastanowienia, która nie trwała dłużej niż dwa uderzenia serca, złożył rysunek na cztery części i umieścił w tylnej kieszeni jeansów. W tym samym momencie zauważył, że stojący obok starszy mężczyzna także trzyma w dłoni kartkę i przypatruje się plakatowi. "Czyżby..." Rozsądek nakazywał jednak powściągliwość, toteż nie odzywając się ani słowem mężczyzna wrócił szybkim krokiem do swego auta.

Silnik Corvetty zamruczał delikatnie. Po chwili jednak dźwięk ten przerodził się w ryk. Koła zapiszczały na asfalcie i auto ruszyło gwałtownie do przodu, by za moment obrócić się o 180 stopni i odjechać w kierunku północy.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline