- No rzesz kurwa! - krzyknął Piro, gdy pocisk wbił się w drewnianą belkę robiąc wgłębienie na kilka centymetrów. Biały dym zaczął wydobywać się z otworu po krótkiej chwili. Zaskoczony półork poderwał się na równe nogi by zobaczyć jak krótkobrody krasnolud klnie pod nosem i przymierza się do załadowania broni ponownie. Nie zdążył jednak zrobić kolejnego kroku. Ostrze paladyna sięgnęło go posyłając na podłogę.
- Ktoś kurwa ruszył stołem! Ja nigdy nie pudłuję do chuja! - Huzhbarr był zły, klął i tupał nogą wyraźnie niezadowolony z tego, że pocisk nie dosięgnął celu. Zwalił rzeczy ze stołu, usiadł na krawędzi i opierając kolbę o podłogę zaczął ładować muszkiet.
Wrzawa ucichła po chwili, biały dym i zapach prochu opadły odsłaniając kilka trupów leżących na ziemi. Krasnolud zajęty ładowaniem broni kompletnie zlał pytanie dziewki, pochłonięty tym procesem bez reszty, że nawet zaczął wyglądać na dość spokojnego. W przerwie pochwycił kawał mięsa, który pozostał jeszcze na stole i zaczął go rzuć. Niepohamowany apetyt wręcz sprawił, że twardość owego specjału zupełnie mu nie przeszkadzała. On mógł jeść wszystko.
- I co z tym alkoholem? – rzekł nie odrywając oczu od wykonywanej czynności. Brzmiał nad wyraz spokojnie, co mogło wydawać się podejrzliwe.
__________________ Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn. |