Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2014, 21:30   #204
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Soundtrack

[MEDIA]http://fc08.deviantart.net/fs46/i/2009/186/c/4/Dying_____by_sthefanni.jpg[/MEDIA]

Cathil wynurzyła się z ciemności jak drapieżny ptak. Spadła na najemnika nagle, jednym ruchem ręki wyrywając mu siekierę z pleców. Stęknął. Ręką złapał ją za nogę w kostce. Chciał coś powiedzieć, krzyknąć może, lecz z jego ust wydobyła się tylko krew. Zamach był krótki, oszczędny. Ciężar ostrza jednak rozłupał czaszkę u podstawy. Szare strzępy czegoś, co jeszcze przed chwilą było mózgiem, rozbryzgały się wokół, ochlapując dziewczynie nogi. Zwiotczał. Prócz ręki, której palce ciągle kurczowo trzymały ją za nogę.

Bernard zrobił kilka długich kroków w kierunku wijącego się w agonii mężczyzny. Również miał zamiar go dobić - bardziej z litości, niż z myślą, że jeszcze uda się uratować całą sytuację. Sięgnął ręką po trzonek narzędzia i jego oczy spotkały się z oczami Cathil. Nic nie powiedział. Schylił się tylko nad zmasakrowanym ciałem, patrząc, czy Rzepa nie miał przy sobie nic, co mogłoby pomóc dwójce więźniów - i podniósł z ziemi ciężki korbacz i sakiewkę najmity, a potem lekko szarpnął dzikuskę za rękaw, bardziej dla zwrócenia na siebie jej uwagi niż skierowania ją w jakąś stronę.

- Tam, przez dziurę… - szepnął, chociaż po rabanie, jakiego narobił umierający, nie miało to już żadnego znaczenia - Wiem, gdzie trzymają konie. Jak się tu zlecą, mamy jeszcze szansę…

Cathil przełknęła ślinę i skinęła głową by prowadził. Chciała spojrzeć jeszcze na nieprzytomną kobietę, gdy ta nagle wynurzyła się z ciemności. Uzbrojona w widły, oparła je o szeroką pierś kata.

- Oszukaliście mnie! - powiedziała cicho. - Zaufałam wam! Jesteście tacy jak oni - skinęła głową w kierunku otwartej bramy.
Cathil zamarła. Jej szeroko otwarte oczy wędrowały od Kata do kobiety.
- Cicho, zaraz przyjdą - ostrzegła.
- Sprowadziliście na nas śmierć! - warknęła wieśniaczka - Teraz wymordują nas wszystkich...

Ze strony ogniska dobiegły okrzyki radości. Najwidoczniej przyniesiono obiecany przez gospodarza alkohol.
- Cicho, słuchaj! - Cathil wyciągnęła uspokajająco dłoń w stronę kobiety - Słuchaj, jeszcze nic nie wiedzą. Jeszce możemy wszyscy uciec… albo… albo ich zabić!
- Mój mężczyzna siedzi z nimi…Mów!
Cathil zwróciła się do Kata.
- Jak to wygląda na zewnątrz? - zapytała - Da się ich jakoś podejść? Rozdzielić?

Zapytany mężczyzna popatrzył pustym wzrokiem wzdłuż mierzących w niego wideł i powoli podniósł rękę, w której wciąż ściskał zabrane kobiecie ostrze.
- Chciałem tylko mieć szansę...jakąkolwiek, by nie musieć tylko bezsilnie czekać - powiedział powoli - Nie wiesz, przez co przeszliśmy. Gdybym był taki sam… nie stałabyś tu teraz - dokończył z twardą nutą w głosie.

Potrząsnął głową i odwrócił się do Cathil.

- Próbowałem...jest ich za dużo. Jedyne, co możemy uczynić, to wywołać gdzie indziej raban i uciec z końmi. Cokolwiek nam czynić, to trzeba nam czynić szybko. I zejdźmy z widoku…- zrobił ruch, jakby chciał postąpić w bok, by zasłoniły go odrzwia stodoły.
- Chodźmy - Łowczyni spojrzała na kobietę niemal błagalnie.
Kobieta cofnęła się, trzymając jednak ciągle dystans między nieznajomymi i kierując na nich widły.
- Nie możecie zostawić mnie... nas tutaj samych. Oni... - jej pewny dotąd głos się załamał, chociaż starała się nad nim panować. - Po tym jak go zabiliście. Zabiją nas i puszczą chałupę z dymem!
- I tak to by zrobili. Z nami, bez nas...bo to już nie są ludzie, ino bestie… - stwierdził sucho kat - Przyjmując ich pod dach, samaś na siebie wyrok wydała…Ale za dużo ich, byśmy dali sobie radę - zważył w dłoni korbacz. Ciężar broni dodawał mu otuchy; niewiele to było przeciw bandzie uzbrojonych po zęby zbirów, ale zawsze lepiej - Trzeba ich zmylić, odwrócić uwagę. I to szybko, nim za kompanem będą się rozglądać. Jak za nami pognają, to jest szansa, że o was zapomną i gospodarkę ocalisz… - odwrócił głowę do dzikuski z pytaniem w oczach - Ty wiesz jak się tak walczy…co nam czynić wypada?
- Nie przyjęłam ich pod dach! - warknęła wieśniaczka - Sami przyszli. Mieliśmy jakieś wyjście? Bronić zagrody samojeden? Bo to oni pierwsi? Przyszliby i poszli, gdyby nie... - spojrzała w kierunku trupa.

Wychyliła się, lustrując najemników siedzących wokół ogniska.

- Weld jest z nimi w chacie - zwróciła się do kata. - Jeśli rzeczywiście chcecie pomóc, musimy go wyrwać z ich łap. Poprowadzę was.

Ów przytaknął. Ich oczy spotkały się w ciemności.

- Orda - wyciągnęła rękę w kierunku mężczyzny.
- Be.. - kat wyciągnął okaleczoną dłoń do kobiety i uścisnął jej nadgarstek. Spojrzał na cztery zniszczone palce; stare imię jakoś dziwnie nie pasowało teraz do tego, kim się stał. Gdzieś z odmętów pamięci nadpłynął obraz staruchy spotkanej w Trudzie, zdawało się że eony temu. Jak ona go wtedy nazwała..? - Mów mi Kamień - powiedział cicho i odkaszlnął - Ruszajmy…

Cathil, którą do tej pory intensywnie rozważała swoje możliwości i rozglądała się dookoła, jakby szukając inspiracji, przemówiła szeptem.

- Ktoś musi odwrócić ich uwagę kiedy będziecie ratować Welda - rzekła i palcem w kurzu stodoły nabazgrała najbezpieczniejszą drogę - Idźcie dookoła, zajdźcie chatę od tyłu, wyciągnijcie go przez okno. Ja pójdę z drugiej strony, najpierw spłoszę konie, a potem podpalę snopy siana i pójdę w las. Postaram się ich wyciągnąć na wchód, wy uciekajcie w drugą stronę. Nie wiem jak tu jest, ale najlepiej znajdźcie jakiś strumień i idźcie nim długo, żeby zmylić trop - zagryzła wargę. Bała się, że jej plan znów zawiedzie. Nie miała jednak lepszego. Zarzuciła na ramię zwój liny i zważyła w ręku siekierę. Wolałaby łuk, albo kuszę, ale miała nadzieję, że znajdzie coś przy koniach - Jeżeli mnie nie złapią, znajdę was.

Bernard położył jej dłoń na ramieniu i uścisną mocno. Jego mina starała się nic nie wyrażać, ale widać, było, że gdzieś za tą maską siedzi smutek i lęk.

- Jeśli cię złapią...to wrócę - powiedział jeszcze na odchodnym i zanim łuczniczka zdążyła zareagować, zniknął z wieśniaczką w ciemności stodoły.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline