Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2014, 15:37   #28
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Nagła eksplozja krasnoluda ją zaskoczyła i przekonała do odsunięcia się o parę kroków by "wspaniały strzelec" nie mógł obwinić jej o swoje chybienie lub ruszenie stołem.

Pół-ork zadał pytanie które ją zaskoczyło, z drugiej strony mogła się domyślić że takich zaproszeń mogło być więcej. Nagły wybuch radości ze strony Hope po usłyszeniu ich imion trochę ją zdezorientował zwłaszcza że zaraz potem posmutniała przekazując smutne wieści na temat właściciela jak i sytuacji posiadłości. Można było się zastanawiać czy takie huśtawki nastroju są w jej przypadku częste.
"A więc Salinger jest takim skurwielem jak słyszałam w plotkach. Cholera i tyle z odpowiedzi na moje pytania." - skomentowała w myślach nowinę o śmierci gospodarza i samowolnym obciążeniu tutejszych mieszkańców kosztami "wypadku". Jeśli i inne plotki jakie słyszała były prawdziwe to nie wykluczone że Salinger po prostu kombinował sobie jak odbić na niedochodowej kopalni nawet kosztem kilku trupów.
Przynajmniej kwiecista przemowa elfki skierowana do rycerzyka trochę poprawiła jej humor, no i wraz z Grimbackiem zaproszono ich na zaplecze.

Nie była do końca przekonana jednak podążyła za Hope w końcu spędzenie tu paru dni też mogło jej pomóc a poza tym i tak nie bardzo wiedziała gdzie jeszcze może się udać. Kuchnia robiła wrażenie swym rozmiarem i wyposażeniem, ojciec zapewne by pozazdrościł. Jednak Elphi nie miała czasu na podziwianie bardziej skupiała się na tym by nie rozdziawić ust z zaskoczenia. Nigdy nie widziała na własne oczy gnola a tym bardziej trolla i to takiego kalekiego dlatego też próbowała nie spanikować. W końcu skoro tu byli to znaczy ze nie byli tak groźni jak ich pobratymcy, choć sam fakt że sterczeli przy garach i właśnie gotowali gulasz był z jednej strony absurdalny z drugiej niepokojący. Żołądek z kolei stwierdził że nie powinna się obawiać skoro do tej chwili nie wszczął buntu i nie zażądał uwolnienia gulaszu. Zanim zdążyła się zebrać w sobie Hope powitała ją w schronieniu i to w dość bezpośredni sposób obściskując i całując w policzek. Zresztą już wkrótce poczuła się jak na jakimś zlocie rodzinnym na których spotyka się dalekich krewnych tylko że została wyściskana przez całą tutejszą zbieraninę. Włącznie z trollem, gnolem i goblinem którzy oczywiście się też przedstawili, w przypadku trolla jednak nie zrozumiała czy po prostu coś wymamrotał czy właśnie się przedstawił.

Gnol zwał się Wawik, zielony kurdupel przedstawił się jako Gibo, w kuchni na chwilę pojawiła się też reszta dziewczyn w celu powitania lecz jak równie szybko się zjawiły tak szybko znikły wracając do obowiązków i gości.
Pół-orczyca miała na imię Ferro, drobna czarnowłosa to Sisi zaś elfka zwała się Raimiel. W czasie dość chaotycznego powitania poprzez grzeczność i częściową dezorientację pogratulowała kucharzom gulaszu czym wywołała radość na ich potwornych gębach. Gdy w końcu zdołała się pozbierać w sobie i przekonać że nie jest to jeden z jej co dziwaczniejszych snów, stwierdziła że już dość nastała się jak kołek i czas zadać parę pytań o cała sytuację.
- Zawsze jesteście tacy bezpośredni ? - wpierw zapytała tylko by skarcić samą siebie za takie gadanie nie na temat - Mniejsza, liczyłam że spotkam się z Ravenwoodem by pomógł mi z moim problemem ale widać cała podróż na marne. - westchnęła ciężko spoglądając się na Gibo który przypominał jej o powodach jej obecności tutaj. - I jak to obarczył was kosztami ? Tak po prostu według własnego widzimisię i be podstaw prawnych ?
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 17-07-2014 o 16:09.
Rodryg jest offline