Wątek: Wagon nr 4
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2014, 08:35   #32
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Zgrzytnąłem zębami. Za kogo się uważa ta dwójka? Dość się już ukorzyłem, czego nie mam w zwyczaju. Tymczasem oni zachowują się jakby gardzili moimi poglądami.
- Dlaczego więc skazał was na cierpienie, życie w nieświadomości i śmierć? - zapytał w kontekście boga jeden z rozmówców.
- Nie jesteś właściwą osobą, aby to oceniać! - zdenerwowałem się - A może to ty tkwisz w nieświadomości! Nie pomyślałeś o tym, co?
Mężczyzna pozostał spokojny. Zrozumiałem, że przesadziłem, czego jednak nie mam zamiaru przyznać. Tymczasem, jakby nic się nie stało, tamci zaczynają mówić ponownie.
Wybraniec? Tak mnie właśnie nazwali. Nigdy bym tak o sobie nie powiedział. Nie jestem skromnym człowiekiem, jednak to już określenie na wyrost. Na pewno są inne, lepsze jednostki, nadające się do podobnych zadań.
Znów myślę starymi schematami. Przecież tak może koncypować każdy - że zawsze będą od niego lepsi. W tym całym szaleństwie jest metoda. Mianowicie taka, by porzucić dawne schematy, wyjść poza nawias. Staję się pewny siebie tylko wtedy, kiedy jestem pyszny. Natomiast prawdziwa siła powinna brać się z porzucenia tego typu mniemań.
Powietrze rozdarł dziecięcy krzyk. Ciała wciąż poruszały się spazmatycznie. Popatrzyłem na buddystów, ci ani drgnęli. Sam musiałem zdecydować o następnym kroku. Mała pojawia się już kolejny raz i to nie bez powodu. I nie chodzi o fizyczne uratowanie jej, bo jak myślę, jest obrazem przeszłej krzywdy. W każdym razie, skoro jej postać powraca, znaczy że czegoś nie zrobiłem. O czymś zapomniałem.
Mijam mnichów, nie spodziewam się ich tu ponownie zobaczyć. Jednak zapamiętuję sobie ich słowa. Zmierzam w kierunku źródła piskliwych dźwięków. Wtóruje mu inne tony. Odgłosy ciężkich butów... lub kopyt. Domyślam się co to może być i skręca mnie na samą myśl o ponownej konfrontacji z monstrem. Jak wspomniałem, dość mam własnego tchórzostwa. Idę tam, gdzie słyszę dziewczynkę. Prostuję głowę, trzymam ją wysoko, udając pewność siebie. Wreszcie przyspieszam. Biegnę. Cokolwiek na mnie tam czeka, tym razem się nie cofnę.
 
Caleb jest offline