- Nie bierz mnie tu pod włos, Specter - mężczyzna dopił alkohol i stuknął szklanką o biurko - Nikt nie mówi, że gnojowi się nie należało. Jakbyś go trzasnął jako cywil...pewnie jeszcze jakaś dziennikarka zrobiła by ci lodzika, żeby mieć wywiad exclusive z bohaterem...Ale! - uniósł palec w górę jak jakiś kaznodzieja - Dziesiątka zawsze jest pod ostrzałem. Stara śpiewka: "mordercy finansowani przez państwo", "niebezpieczni zabójcy, którzy powinni być pod obserwacją" i inne pierdy. Takie wyskoki przysparzają kłopotów całej sekcji, a mi nowych siwych włosów. Masz być świętszy od aniołków na pierdolonym nieboskłonie, póki gówno nie opadnie, rozumiesz?
Skończył tyradę i obszedł swoje potężne dębowe biurko. Chwilę trzaskał szufladami, a potem rzucił Specterowi plastikowy identyfikator na jaskrawej smyczy.
- Nie mogę cię wrzucić oficjalnie, więc na tą robotę załatwiłem ci fuchę niezależnego konsultanta przy Wydziale Kryminalnym. Czyli cywila. - skrzywił się - Oni tam wszystko wiedzą i nie będą bruździć, ale jak coś będziesz potrzebował z naszych środków, to musisz ciągnąć przeze mnie albo kogoś z ekipy. Tylko cichutko. Jak się spiszesz...to masz pewne oddalenie zarzutów. Jak skrewisz - zawiesił głos - To spuszczamy cię w kiblu i nie było całej sprawy. Chyba wyrażam się jasno. Masz pytania? - rzucił krótko.