Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2014, 12:16   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miasto.
Podobno każdy wędrowiec z ulgą wielką przybywał do miasta, strzepywał z szat i sandałów piasek pustyni, a potem oddawał się różnorakim rozrywkom, próbując nadrobić w ten sposób czas spędzony na pustyni.
Shamal tego nie rozumiał.
Pustynia była groźna, ale i piękna.
Jak można było wędrować przez ocean piasków i nie dostrzec uroku otaczającego świata? Nocne niebo nad pustynią również nie miało sobie równego. No i jak można było dusić się w smrodzie miasta?
Dlatego też bez wahania przyjął przedstawioną mu propozycję. Ale umowy nie zamierzał podpisywać w ciemno.
Gdyby miał do czynienia z człowiekiem pustyni, to żadna umowa nie byłaby potrzebna. Wystarczyłoby słowo i uścisk dłoni. Świat jednak stawał się coraz gorszy i, nie wiedzieć czemu, ludzie zaczęli bardziej wierzyć papierowi. Jakby nie wiedzieli, że papier zbyt łatwo zamienia się w popiół.

Umowa jednak zawierała dokładnie to, co mówił Ghanim. Dlatego też na jej dole Shamal, chociaż nie był zbyt wprawny w stawianiu niepotrzebnych nikomu liter, nakreślił swoje imię.

- Będę na miejscu rankiem, Ghanimie. - Shamal skłonił się i schował zaliczkę.

Nie należał do tych, co nad wszystko kochają złoto, ale wiedział aż za dobrze, że w miastach i osadach te złote krążki są równie cenne, niczym woda na pustyni. Tu, gdzie wszyscy zapomnieli o dawnych obyczajach, nikt nie przyjąłby pod swój dach strudzonego wędrowcy, nie podzieliłby się wodą i solą.

Tak jak przypuszczał Ghanim, Shamal był do podróży przygotowany. Miał i zapasy, i wierzchowca, Tariqa, a jego nie zamieniłby na żadnego innego rumaka, nawet takiego z sułtańskiej stajni.

Po nocy spędzonej w karawanseraju skoro świt Shamal podążył na miejsce spotkania. Lepiej było przybyć za wcześnie, niż za późno. Poza tym od razu była okazja zobaczyć, z kim będzie podróżować.

- Salam alejkum - przywitał wszystkich, a gdy mu wskazano kupca, właściciela karawany, poczekał, aż ten skończył rozmawiać z jednym z ludzi i podszedł do niego.
- Pokój z tobą, effendi - powiedział. - Jestem Shamal al-Azraq ibn Shadi ibn Muntasir ad-Dalil - przedstawił się.
 
Kerm jest offline