Ted Specter miał ochotę westchnąć i to mocno. Szef zrobił z niego konsultanta. Cywila, zwykłego obywatela , który ma tylko pomagać przy sprawie. Mogli go wyrzucić więc zawsze to była jakaś okazja. Pieprzone media potrafiły dobrać się do skóry, przełożony miał w tym naprawdę rację. Dobrze , że posiadał swój rewolwer, jeszcze po ojcu. Nic nie zabraniało go przy sobie nosić , choć to nie była to nowoczesna broń bojowa. Spojrzał na rozdrażnionego szefa, jak zawsze zajmował się całym tym gównem. Specter był jego dłużnikiem , bo brał za niego odpowiedzialność dodając go do sprawy.
-Nie szefie. Znajdę je i odpowiedzi , kiedy całe akta tej sprawy wylądują na moim biurku. Przejrzę wszystko i postaram się połączyć poszlaki. Jeśli to nie beznadziejna sprawa... Udanego dnia szefie- niezależny konsultant machnął ręką na pożegnanie ponownie udał się do windy. Spędzi cały czas do południa na szukaniu wskazówek , przeglądając wszystko co do tej pory wiadomo.