Shiva spojrzała osłupiała na Marcjana. Odruchowo starła krople wody z czoła.
Czyżby zamiana ról? To ona - w gorącej wodzie kąpana - chce zawrócić i przemyśleć sprawę, a powściągliwy Gangrel nagle nabrał rezonu i postanowił zaryzykować?!
"Ech, chyba trzeba się wycofać ze stanowiska, że Bóg nie istnieje, bo ktoś tu musi być odpowiedzialny za ten bałagan."
- Będź ostrożny - szepnęła tylko. Głos w jej głowie wciąż namawiał do ucieczki, ale zignorowała go.
"Co jak co, ale Shiva córka Tyler nigdy tchórzem nie była i nie będzie!" - pomyślała butnie. Gotowa w każdej chwili działać, czekała teraz na to co się stanie, a spodziewała się najgorszego. Zbyt nierealny był ten korytarzyk, którego ściany zdawały się tętnić życiem, żeby miało tu chodzić tylko o zdechłego kota w piwnicy.
__________________ Konto zawieszone. |