-Pieprzona bomba tyka. Wiem coś o tym szefie- Specter potarł lekko zarośniętą brodę.- Zwłoki zostawię naszym technikom. Oni znają się na rzeczy. Może wyciągną coś z cybermózgu lub innych implantów korowych. Udam się pod klub. Popytam świadków, spytam się podoficerów co wiedzą o sprawie. Taka ładna plastikowa suka nie może ujść wszystkim oczom. Na pewno ktoś ją widział, może zna. Trzeba się śpieszyć. W kontakcie
boss.
Ted Specter zjechał windą na sam dół komisariatu. Już tam zastanawiając się dokąd to wszystko zajdzie. Niepokoił się. Nie chodziło o te wszystkie zwłoki jakie zabrała z sobą ta dziwka... Może miała powód , może po prostu jej odbiło lub był to celowy atak terrorystyczny.
Kukły lubią się pojawiać i uderzać nie zostawiając za sobą żadnego śladu. W każdym razie od tego wszystkiego zależy moja kariera. Mam 37 lat, jestem samotny i większość niedzieli spędzam w klubie dla takich mężczyzn jak ja. Widzę różnych mętów , którym chce wpakować kulkę w łeb, budzę się i nie wiem po co otworzyłem oczy. Siedzę w łazience i trzymam lufę rewolweru w ustach.
10 piętro.
Nie wiem po co to robię, czy naprawdę chce się zabić. Tysiące razy widziałem jak głowa odskakuje kiedy kula przebija czaszkę. Gdyby nie oczy tej dziewczyny, jej przerażenie , prośba ratunku. Nie był bym teraz w tym miejscu. Odznaka , reputacja to ciągle było by przy mnie.
Maniakalny wybryk strategii wojskowej- 4 piętro
Tak mnie nazwano. Tak nazwał mnie ojciec biedaczki, Rudolf Steiner. Czasami pragnę zasnąć i już nigdy się nie budzić. Wychlać całą whisky , która stała w garderobie i strzelić sobie w łeb. Znów siedział w swojej chłodnej łazience a zimno lufy i posmak metalu rozchodziło się w jego zdeformowanym umyśle.
Piętro -2. Parking. Dzwonek windy. Otrzeźwiający dźwięk.
Wyszedł z klaustrofobicznej trumny dźwigu i kiwnął głową odźwiernemu. Specter pamiętał , gdzie zaparkował , ale ten zawsze chciał sprawiać porządne wrażenie. Cóż innego pozostawało gościowi , który pilnuje radiowozów w podziemiach. Nie jest ze mną tak źle, pomyślał Specter i otworzył swojego
Rodleya Zombie. Piękne wytrzymałe auto, prawie wojskowe. Prawdziwa moc i potęga. Uśmiechnął się niemalże szczerze i wszedł do środka. Poczuł klasyczny
czarny zapach samochodowego odświeżacza powietrza. Takim czymś , mógłby jeździć pieprzony Batman. Skierował się pod klub, gdzie zaszła cała cholerna masakra. Starał się nie szaleć na drodze. V8 zabrzmiała, miód dla uszu.
[media]http://th02.deviantart.net/fs71/PRE/f/2014/181/0/f/nfz_zombie_molot__1_by_600v-d7on9pu.png[/media]
Samochód Spectera. Może powinienem przejść już na emeryturę....