Po wyjściu ze świątyni wszyscy udaliście się w kierunku dzielnicy Wschodniej i rekomendowanej przez Yavandira karczmy „Śpiewający Księżyc”. Zresztą, i tak nie mieliście ciekawszych planów, a gdzieś zatrzymać trzeba się było. Opuściliście więc dzielnicę Frieburg, by po chwili trafić do dzielnicy w której znajdowała się knajpka. Miejsce również było ładne i zadbane – minęliście Książecą Akademię Muzyczną i po kilkunastu metrach byliście już pod „Śpiewającym Księżycem”. Z zewnątrz budynek nie prezentował się zbyt okazale, wyglądał raczej jak jakaś piętrowa księgarnia przebudowana na karczmę.
Za to gdy przekroczyliście progi gospody waszym oczom ukazał się wspaniały kunszt z jakim zostało wykonane wnętrze lokalu. Wystój był w iście elfim stylu – brązowe, wysokiej jakości drewno radośnie komponowało się z bukietami kwiatów rozmieszczonymi tu i ówdzie. Kilka stolików było zajętych, przeważnie przez elfy obu płci, jednak w tłumie dostrzegliście również kilku ludzi. Za barem stał wysoki elf o krwisto czerwonych włosach, a tuż obok niego piękna elfka o długich blond włosach i wspaniałych rysach twarzy rozmawiała przy barze z jakimś dystyngowanym jegomościem. Było spokojnie i bardzo przyjemnie. W powietrzu unosił się zapach pieczonego kurczaka i kaszy ze skwarkami.
Szybko zajęliście usytuowany w rogu sali wolny stolik i nim dobrze zdołaliście usadowić się na wygodnych krzesłach, podeszła do was młoda dziewczyna o zmierzwionych, rudych włosach. Mimo iż bardzo szczupła, była dośc ładna, a jej duże piersi przebijające przez obcisły fartuch nie pasowały zupełnie do jej kościstej budowy ciała. Uśmiechnęła się szeroko ukazując rządek białych ząbków, po czym powiedziała:
- Serdecznie witamy w naszych progach. Czy coś podać drodzy panowie? - spojrzała po was oczekując odpowiedzi. |