Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2014, 21:06   #2
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Najpierw był mróz. Promieniował od wewnątrz, od wychłodzonych kości. Rozlewał się na mięśnie z nieprzepartą opieszałością, powagą podobną zjawiskom fizycznym. W końcu trafiał na cienką powłokę - skórę - i zaczynał topnieć. Powoli, przezornie mieszał się z ciepłym prądem wypluwanym przez urządzenie. Maszyna pracowała na wysokich obrotach, mruczała niczym kot. Pięć dni później jej dźwięk zastąpił zwyczajny szept wentylatorów zamontowanych tuż pod sufitem. Lawirował wśród sztucznego wyziewu cytrusów, bergamotki i ylang-ylang. Mieszanki mającej łagodzić napięcie, poprawić nastrój, usunąć ospałość.

Właśnie tak chcieli poskromić bestie. Pieprzonymi olejkami eterycznymi.

Różowy mężczyzna w beżowym berecie i koszuli w kratę podskakiwał w nieskomplikowanym rytmie piosenki dla dzieci. Trywialna melodyjka bezwzględnie wżynała się w umysł, posuwając się coraz dalej z każdym kolejnym good morning. Poderwałoby to do pionu zmarłego, więc poradziło sobie i z Yao. Siedemnastolatek otworzył oczy, co zdawało się monumentalnym zdarzeniem. Niczym pierwotne odsłonięcie kurtyny w szekspirowskim The Globe, czy pierwszy krok po drugiej stronie Rubikonu. Nie było odwrotu.

Ciepło. Większą część swojego życia Yao przeżył w lodowatej szczelności krioinkubatora. Teraz jednak powietrze wokół paliło. Co generowało skwar? Przecież nie to idiotyczne słoneczko na ekranie wyświetlacza. Skąd taki żar mógł pochodzić?

Z lędźwi.

Hillevi. Zmieniła się, lecz pozostała piękna. Drobna poświata sztucznego światła oblepiała jej skronie niczym aureola. Blask spływał wzdłuż długich oraz białych niczym mleko włosów. Uwydatniał bladość policzków. Dziewczyna mogła przypominać anioła, lecz jej oczy na to nie wskazywały... Czerwone, błyszczące szlachetnością niczym dwa rubiny z łezką czarnych źrenic pośrodku. Zdawały się być dwoma kosmicznymi tworami próżni zasysającej wszystko, nawet światło.

Jedyny sposób, by oszpecić piękno, to ukazać jego szaleństwo.
- Jonathan Carroll, Szklana zupa

Cytat wykwitł w myślach chłopaka. Yao nie miał pojęcia, skąd się tam wziął.

Niewiele wiedział o Hillevi prócz tego, że jest albinoską, nadzwyczaj inteligentną i w pewien sposób upośledzoną społecznie. Kiedyś myślał, że problem tkwi w jego pospiesznie wyuczonym szwedzkim. Później okazało się, że tak naprawdę - w niej samej. Usłyszał jednak, od pracownika zespołu psychologicznego, że albinoska go lubi. Zazwyczaj traktowała ludzi, jak powietrze, natomiast na Yao czasem zawiesiła wzrok.

Nie potrzebowała kontaktu z rówieśnikami, w zamian pochłaniała literaturę. Jeden opasły tom za drugim. Kiedyś zapytał ją, dlaczego tyle czyta. Ku jego zdziwieniu, odpowiedziała.

- W każdej książce ludzie żyją. My wegetujemy.

Raz ją pocałował, w policzek. Hillevi nie uderzyła go w odpowiedzi, jak gdyby niczego nie dostrzegła. Dopiero następnego dnia wdała się z nim w jedną z licznych bójek. Tydzień później, gdy już zasypiał, poczuł, że złożyła usta na jego policzku. Udał, że niczego nie dostrzegł.

To miało miejsce w innym życiu, jeszcze z czasów obozu F60, położonego na północ od Gällivare. Teraz jednak to miasto nie istniało. Nie było nawet Szwecji. Ani Europy. Na jej miejscu wyrósł Eden.

Yao czuł, że się rumieni. Najwyraźniej nowy świat nie był aż taki zły. Choć wpierw zupełnie oniemiał, nie wiedząc, jak się zachować, w końcu przyciągnął dziewczynę w swoją stronę i nieśmiało pocałował. Po kilku sekundach spędzonych w akompaniamencie good morning całował już z większą pasją, mocniej, zachłanniej. Hillevi pozostawała apatyczna, aż odwzajemniła uczucie. Powaliła go z powrotem do pozycji leżącej i usiadła na nim okrakiem. Błądzące dłonie chłopaka uświadomiły go, a także jego męskość, że jest w pełni naga.

Szwedka wpiła się w usta Yao, aż obydwoje poczuli metaliczny smak krwi. Następnie zaczęła lekko ocierać się o jego brzuch, przerywając pocałunek. Po kilku chwilach nieoczekiwanie przestała się poruszać i... uderzyła go zaciśniętą pięścią w szczękę, wykrzywiając ją. Zanim zdążył zareagować, złożyła obydwie dłonie na jego szyi i zacisnęła je. By udusić.

Nie czuł złości, od początku wiedział, że Hillevi w którymś momencie zaatakuje. Miał nadzieję, że jednak nieco później.

Wierzgnął, zrzucając albinoskę na podłogę. Przy okazji sam stracił równowagę i zleciał z łóżka, wprost na dziewczynę. Unieruchomił jej dłonie, po czym pocałował w usta - krótko, lecz mocno. Cały czas patrząc w te czerwone, świdrujące oczy. Nie mógł odwrócić wzroku, wtedy gra by się skończyła. I to nie on byłby zwycięzcą.

„No i co teraz zrobisz?”, mówił pozbawiony emocji uśmiech albinoski.

Przez cały czas, od chwili wybudzenia, Yao ignorował początkowy ucisk, a następnie swędzenie w lewym udzie. Wkrótce jednak odczuł pieczenie, które szybko przerodziło się w ostry ból. Chłopak jęknął, zapomniał o podnieceniu, a następnie wycofał się do wygodniejszej pozycji, mimowolnie uwalniając Hillevi. Każdy ruch porażał go falą dodatkowego cierpienia.

- O to mi chodziło, na samym początku - nieoczekiwanie albinoska przemówiła. Po chwili wstała, a Yao bezwiednie zachwycił się smukłością jej sylwetki. - Błąd w rekonstrukcji mięśni.

Znów zamarł, gdy Hillevi przybliżyła się, a następnie dotknęła dłonią przedniej części uda.

- Przerośnięty mięsień krawiecki. Sartorius. Zwany też mięśniem najdłuższym uda, owija się jak esowata taśma dokoła przedniej, a następnie przyśrodkowej części uda, między kością biodrową, a bliższym końcem piszczelowej. Jest to najdłuższy mięsień - około pięćdziesiąt centymetrów - ciała ludzkiego. Rozpoczyna się on krótkim ścięgnem...

Nagle przerwała. Yao był w szoku, jednak nie z powodu zaawansowanej wiedzy anatomicznej Hillevi, lecz faktu, że pierwszy raz usłyszał tyle słów z jej ust. Dziewczyna zmarszczyła brwi, jak gdyby sama nie była pewna, co przed chwilą powiedziała.

- Już w porządku - rzekła po chwili.

Yao zauważył, że ból ustąpił. W przeciwieństwie do dłoni albinoski. Chłopak zaskoczony podniósł wzrok... i zawiesił go na czerwonych, pozbawionych wyrazu oczach. Uświadomił sobie, że kolejna gra się rozpoczęła.

Wyświetlacz na ścianie informował, że do śniadania pozostało już tylko piętnaście minut.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 30-07-2014 o 08:08.
Ombrose jest offline