Aziza popatrzyła po panikujących mężczyznach. To spowodowało, że sama przestała się bać.... albo odrobinę klarowniej zaczęła myśleć. Odtrąciła Ramireza od nieprzytomnego.
- Suń się. Tak mu nie pomożesz. Może kapłan coś będzie umiał zaradzić. - Z tymi słowy kobieta jak gdyby nic podniosła nieprzytomnego i przerzuciła sobie przez ramię. Odwróciła się do pozostałych nim ruszyła po schodach.
- Po zastępce pójdźcie. - Tym określeniem mianowała rannego Unterhagena. - On nam powie co robić.
Aziza zaczęła piąć się po schodach w górę. Miała na tyle rozumu by wiedzieć, że jak nie zna się na sytuacji to potrzeba kogoś kto się zna.
- Kapłanie! - Zakrzyknęła zanim jeszcze dotarła na szczyt. - Kapłanie Sav nam zaniemógł! Kapłanie! |