Fastbergavettbrinnandehjärta
Obsydianin czuł się w obowiązku poinformować swego przyjaciela o tym, co się dzieje. Zarówno Ingmar Thorum, jaki Unterhagen byli mocno zaniepokojeni tym, co usłyszeli. Także wymarła wioska budziła ich lęk. Ufali nadal dowódcy, ale mieli spore wątpliwości, czy w tym miejscu mógł przebywać Westerweld.
Wraz z obsydianinem ruszyli w kierunku zigurratu, gdzie zbierała się cała grupa.
Vigo Paredes
Kierowany nienawiściom i chęciom ochrony innych kapłan z pomocą swego korbacza rozbił posążek nieznanej bogini. Zadanie to jednak okazało się nie tak łatwe jak przypuszczał. Chociaż posążek wyglądał na uczyniony z gliny, to był nad wyraz twardy. Kolejne ciosy, które na niego spadały powodowały tylko drobne odpryski. Dopiero po kilkunastu ciosach Paredesowi udało się roztrzaskać posąg. Gdy to nastąpiło kapłanowi zdawało się, że z posągu wyleciała chmura czarnego dymu, który przypominał swoim kształtem ludzką sylwetkę.
Przerażony odskoczył w tył. Dokładnie w tym momencie na szczyt ziguratu wbiegli Wojownik i reszta grupy.
Wszyscy
Panika, która wzbudził Wojownik sprawiła, że cała grupa zebrała się na szczycie ziguratu. Miejsce to wydawało się dobre, aby ochronić się przed Pomroką, jak i bezpiecznie naradzić się co dalej.
Ku zaskoczeniu i jednocześnie radości wszystkich na szczycie budowli, przytomność odzyskał ich lider, Sav Nevard. Jednak jego mina i przerażony wzrok jakim rozglądał się wokół budził więcej trwogi niż gęstniejąca ciemność na horyzoncie.
Część grupy zaczęła badać zwierciadła jakie ustawiono na szczycie. Były to srebrne lustra, które wypolerowano i ukształtowana z wielka precyzją. Bez trudu można było odgadnąć, że cała konstrukcja służyła do wzmocnienia i skupienia światła jakie dawała niewielka lampa sferyczna wmontowana w jedno ze zwierciadeł.
Zwierciadła zamontowane były na obrotowych platformach i można było nimi obracać we wszystkie strony.
Oczywistym wydawało się, że budowniczowie tej konstrukcji chcieli, aby największe światło skupiło się na ołtarzu.
Można było jednak z jego pomocą oświetlać także część wioski, a także wyspy.
Grupa mimo, że zebrana w jednym miejscu zdawała się być mocno rozbita. Niepewność, lęk i strach były aż nadto widoczne. Słowa Wojownika, który co i rusz przestrzegał przed piekielnymi pomiotami i czcicielami zła w niczym nie pomagały.
Zdawało się, że część osób zapomniała w jakim celu została powołana cała wyprawa. Strach i obawa o własne życie górował nad wszystkim. I choć jak na razie zagrożenie było skryte gdzieś w cieniu, to i tak determinowało poczynania wszystkich.
- I co teraz wodzu? - zadrwił ranny Unterhagen.