Wątek: Drzwi
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2014, 16:25   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację



Duncan MacAlpin, 7. baron of Aden, pan na Cairn Castle, odetchnął z pewną ulgą, gdy Philip Marstone zdał mu relację ze stanu północnej wieży. Na szczęście budowla nie runęła podczas ostatniej wichury. Posypało się tylko kilka cegieł.
- Ale w galerii pojawił się zaciek - dodał z ponurą miną Philip.
Duncan westchnął ciężko i wyłączył laptop.

***

Zaciek zbyt groźny nie był, ale oznaczał jedno - pieniądze za ilustracje (a przynajmniej znaczna ich część) zostaną utopione w dachu. Historic Scotland nie była na tyle bogatą organizacją, by łożyć nie wiadomo jakie kwoty na zachowanie prywatnej jakby nie było rezydencji.

Duncan z wyraźnym brakiem sympatii spojrzał na portret swego pradziada, Ryana, 3. barona of Aden.
To właśnie on zapoczątkował finansowy upadek rodu i stopniowe popadanie zamku w ruinę. Legendy krążyły o przepuszczonych (przegranych w karty, źle zainwestowanych, straconych na kochanki) pieniądzach.
Ryan kochał szybkie koni i piękne kobiety. Piękne konie i szybkie kobiety też...
Kosztowna zabawa przerwana została śmiercią pana barona, która to śmierć pogrążyła w żalu liczne grono kochanek i kompanów od kieliszka... a niezbyt zmartwiła rodzinę.
Nawet ślub jego syna z bogatą Amerykanką nie rozwiązał wszystkich problemów.

Pretensje pewne miał również Duncan do Colina. Skrzyń kilka ze złotem przywiózł, ale kto mu kazał połowę z tego zakopać i nie powiedzieć, gdzie? Świnia, nie przodek.
Co prawda dzięki temu Ryan nie przepuścił tego złota, ale reszta rodziny też nic z tego nie miała. A nikt jakoś nie potrafił odgadnąć, gdzie owe skarby schowano.
A przydałoby się...

Tym razem Tabitha nic nie powiedziała.
A mogłaby udzielić mądrej rady.
Na przykład gdzie znaleźć bogatą dziedziczkę. I to w miarę szybko, zanim z rodowej siedziby zostanie połowa.

***

Głosy, głosy, głosy...
Robota duchów to nie była.
Angus “Mściwy” po raz ostatni pojawił się w krużgankach zamku dobre pół wieku temu. Lady Blanka również odnalazła spokój. Tabitha, gdy już opuszczała swój portret, wędrowała po ogrodach, Kristian i Dorothy ograniczali swe psoty do starej wieży, zaś lady Elisabeth nie zniżyłaby się do takich zabaw.

Jeśli nie duchy, to kto?
Duncan znał jednego takiego dowcipnisia. Diabełka. A może raczej trzeba by powiedzieć “wiedźmę”? Cwaniątko paskudne, które interesowało się tak sztuką iluzji, jak i komputerami. Jakiż to dla niej problem wywinąć taki numer i podpuścić najukochańszego kuzyna? A że dziewczyna gościła w zamku od dobrego tygodnia...
Ale Anne z pewnością się nie przyzna. Trzeba by ją złapać in flagranti.

***

Wychodził właśnie, gdy spod mijanych drzwi błysnęło niebieskawe światło, a zza owych drzwi dobiegł znajomy głos.
‘Ja ci dam Duncanie!’, pomyślał naciskając klamkę.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-08-2014 o 17:10.
Kerm jest offline