- Luz, luz...To...to żółta mafia chce mnie dorwać, ziomek - Okaine chwilę się zacinał, ale kiedy przemógł kłopoty z językiem, słowa popłynęły z niego wartką falą - Hajs się zgadzał, żeby nie było, ne, ale to są zawistne dranie, mówię ci. Cały czas tu przyłazili, że niby nic, niby nic, ale pewnie oblukali, że teraz tu lepszy standard pod nowym kierownictwem i ich huj strzelił. To ten.. ten, jak mu to... - strzelił palcami, usiłując sobie przypomnieć imię - O. Teriyaki, właśnie. To on wynajął tą dziwkę, żeby mnie zniszczyła, ziom. Dziewczyny mi mówiły, że się razem bujają... Zazdrość straszna rzecz, ne, ziomek? Rzuciła się pewnie człeniowi na mózgownicę i chce mnie wykopać, ne, i przejąć lokal... Chuja takiego wała! - wbił w oczy w agenta i wydukał - Tego... dostanę ochronę? Program świadków czy coś, nie, bo teraz ta skośna menda nie spocznie, zanim mnie nie wyrucha, stary... a to yakuza, najprawdziwsza gangsterka, a ja uczciwy typ jestem! - zakończył dramatycznym westchnieniem, z pełnym aprobaty kiwaniem głową jego "chórku".