Wezz mimo, że całkowicie już przemókł, starał się nie przejmować deszczem. Trochę wody jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Od czasu do czasu tylko starał się wycisnąć wodę z chusty, co przynosiło jednak tylko krótkotrwały efekt.
Gdy dostrzegł tabliczkę i przeczytał informację na niej zawarte, zaśmiał się w duchu. Mhm... Czyżby ktoś uratował jego żonę z rąk smoka, że otrzymał w nagrodę całą miasto? Może my też powinniśmy poprosić chociażby jakąś małą wioskę? - Pomyślał i już miał zamiar podzielić się tą (w jego mniemaniu) zabawną uwagą z Jorrahem, gdy nagle powstrzymał go głos krasnoluda.
-Witam. - Powiedział, jak najuprzejmiej potrafił. - Jesteśmy najemnikami. Obecnie poszukujemy jakiegoś schronienia przed deszczem. - Po chwili dodał. - I może kilku informacji na temat byłego właściciela tego miasta. |