Już chyba dawno skończył jej się zasób przekleństw jakimi mogła miotać na pogodę i ogólną sytuację, więc po prostu podążała za swoimi towarzyszami w psim nastroju, cicha, małomówna i skwaszona jak nigdy. Do dupy... Mimo to na widok wioski ożywiła się. Wioska to chaty, a chaty to suchy kąt do spania! Jej zapału do odnalezienia miłego miejsca nie złamała nawet wredna baba, przeciwnie, podziękowała jej za odpowiedź skinieniem głowy. Teraz za miejsce do spania z dala od wilgoci zapłaciłaby bardzo, bardzo wiele. Gdy tylko znaleźli się pod dachem odetchnęła z ulgą i zrzuciła płaszcz. Ubranie lepiło się do niej co po przeprawie przez taką pogodę nie było niczym dziwnym. Rozłożyła na sianie swój koc i zaczaiła się w ciemniejszym kątku zmieniając przemoczone ubranie na suche
- Do wszystkich demonów... co za luksus... - mruknęła zadowolona, gdy usiadła na swoim posłaniu, a później rozłożyła się wygodnie na wznak - W takich chwilach docenia się drobne rzeczy, co? - zaśmiała się patrząc na towarzyszy - Tylko ci mężczyźni... was też oni zastanawiają? Coś mi tu śmierdzi... A przecież Jorraha nie ma z nami, więc to nie jego onuce - rzuciła półżartem
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski |