Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2014, 00:31   #3
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Od momentu przyjazdu do Namowic, Wadim "zadomowił" się w ogródku księdza proboszcza Zbigniewa Ratajczaka. Z racji na wiek i sprawność fizyczną duchownego, ten mały zakątek agrokultury znacznie podupadł na zdrowiu od momentu, kiedy współpracujący z plebanią miejscowy ogrodnik wyjechał za chlebem do większego miasta.
Młody Grossmann w podzięce za ciepłe przyjęcie i gościnę z chęcią zaoferował swoją pomoc. Niemal na równym stopniu uwielbiał utrzymywać kontakt z naturą co z ludźmi dobrej woli. Toteż dopóki boże roślinki znajdowały się pod opieką czarodzieja, niewielki pokoik na poddaszu stał dla niego otworem.

Swój mały kącik był wszystkim, czego tu potrzebował.
W klitce miał do dyspozycji łóżko z wyjątkowo twardym materacem, zgarbioną i zakurzoną szafę oraz niewielkie biurko z lampką i wysłużonym krzesłem. Posłanie znajdowało się pod jedynym w tym pokoju oknem, natomiast resztę mebli ustawiono pod pozostałymi wolnymi ścianami. Warto jeszcze wspomnieć o krucyfiksie, który spoczywał tuż nad drzwiami. Poza tymi gratami nawet wprawny obserwator nie dostrzegłby tu nic więcej. Natomiast rzeczy prywatne lokatora były chwilowo niewarte wspomnienia.

Wadima nie było w pokoju, jednak gdyby przyklęknąć na łóżku i przechylić się w stronę okna, można by było zobaczyć go na zewnątrz, jak pochylony krząta się między grządkami.
Miał na sobie umorusane ogrodniczki i biały, zabrudzony oraz mokry podkoszulek. Poza tym poruszał się w skórzanych, czarnych buciorach, które pod wpływem żyznej gleby zmieniły swój kolor na brązowy.

W pewnym momencie mężczyzna wyprostował się i otarł wierzchem dłoni pot z czoła, czyniąc tym samym brudną zmazę na skórze. Spojrzał w niebo, jak gdyby nad czymś się zastanawiając, po czym zostawił grządki same sobie i ruszył w stronę plebanii.
Pod ścianą stał taboret, a na nim misa wypełniona wodą. Wadim przepłukał w niej ręce i twarz, szukając w lustrze cieczy swojego odbicia, którego ostatecznie nie odnalazł.

Po tych zabiegach higienicznych, Grossmann skierował się tym razem do furtki. Miał jeszcze dzisiaj coś do zrobienia. Umówił się z pewnym człowiekiem, iż pomoże mu rozładować skrzynki z warzywami na festiwal. Ów mężczyzna był podobno znajomym proboszcza, toteż znalazła się okazja, by ponownie odwdzięczyć się za ofiarowany przez księdza azyl.

Nie czekając już dłużej, zatrzasnął za sobą drewniane drzwiczki i wsuwając dłonie do obszernych kieszeni ruszył raźnym krokiem na rynek, pogwizdując przy tym wesoło.

Był ciekaw, co też nowego dzieje się w tej zacisznej mieścinie, która ostatnimi czasy przeżywała jakiś niepokojący okres.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline