Pędził ile mógł by znaleźć zwierzoczłeka i odbić z jego przeklętych, nasiąkniętych chaosem łap dzieciaka. Widząc wcześniej zwierzoczłeka Magnus mógł miarkować, że nie był to zwykły, pusty wojownik, a raczej jakiś szaman albo czarnoksiężnik. Na ogół rasa zwierzoludzi była zbyt dzika, by przeprowadzić taką akcje, by wpaść do dworku, porwać niemowlę i wyjść prawie niezauważonym. To mógł być ktoś, kto znał zakazane mroczne sztuki magiczne, dlatego Raufer uspokoił się nieco kiedy zobaczył za swymi plecami Biancę. We dwoje mieli większe szanse.
Ślad w dziwny sposób się urwał. Jeszcze przed chwilą Magnus widział stwora na drodze prowadzącej do dworku, a teraz nie było nic, nawet jak odjechali dalszy kawałek od posiadłości. Nic. Cisza i pusty las. Zatrzymali się by rzucić nieco okiem na okolicę. Ich uwagę przykuł niepokojący nagrobek z wygrawerowanym imieniem Ludvig von Liebnitz. Magnusowi aż ciarki przeszły po plecach. Spojrzał na towarzyszkę.
- Jak to możliwe? Przecież jedliśmy z nim posiłek tego dnia. Wstał z grobu? Umrzyk? Myślisz, że powinniśmy sprawdzić ten grób? - zapytywał kapłankę.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |