Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2014, 18:53   #11
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Witam i się jeszcze okaże jutro czy będziecie mieli taki zapał jak dziś... - powiedział szeryf gdy Aberon dosiadł się do stolika. Shalelu zaś wyglądała na trochę zdezorientowaną jego mruganiem.
Na słowa Arabel przewróciła oczami wzdychając ciężko po czym odpowiedziała:
- Proszę nie… już dość się nasłuchałam o tym od samej Ameiko…
Po tych słowach wróciła do wcześniejszego swojego zajęcia... czyli intensywnego obserwowania gnoma. Trudno było powiedzieć czy pilnuje by ten nie zarzygał stoliku czy też plotki jakoby miała problemy ze wszystkimi niskimi rasami były prawdą...

- Cóż Ropucholizy wcześniej nie sprawiały zbyt dużych problemów... - zaczął szeryf.
- Co nie znaczy że są pokojowe i nie groźne. - wtrąciła się elfka.
- Ta, gnieżdżą się na pobliskim bagnie zawsze gdy inne klany zbierały się lub coś planowały oni byli ostatnimi którzy się zbierali i zazwyczaj było już po fakcie. Wcale bym się nie zdziwił gdyby mieszkały tam tylko po to by mieć wymówkę.
- To by do nich pasowało...
- Tak czy inaczej poprosiłem Shalelu by sprawdziła inne klany. Widziałem już kilku chciwych głupców co byli gotowi organizować lub dozbrajać bandytów więc wolałem wykluczyć czy ktoś nie wpadł na błyskotliwy pomysł dozbrojenia tych zielonych pokrak by zaszkodzić swym konkurentom. Choć dozbrajanie goblinów czymś tak kosztownym jak fajerwerki sprowadzone z Tien było by absurdalne.
- Jak już mówiłam reszta tutejszych plemion nie robi nic niezwykłego więc to odosobniony przypadek, choć sama nie wiem skąd wzięły taki zapas tego. Zwłaszcza ze mieszkają dość głęboko na bagnach...
- Co do szkód to nikt jeszcze nie zginął ale fajerwerki dość skutecznie płoszą konie a to raczej nie ułatwia ewentualnej ucieczki przed goblinami. Nie są też bardziej zorganizowane kilku kupców wspomniało że pokraki wymachiwały tym czasem parząc siebie lub swoich współplemieńców jeden z podróżnych wspominał nawet jak goblin sam się rozerwał na strzępy swoimi fajerwerkami. Więc nie niezmądrzały jeśli o to pytasz...
- Jeszcze tego by nam brakowało choć i tak trudno sobie to wyobrazić. - dodała Shalelu pod nosem.
Szeryf zaś wygrzebał zwitek papieru który rozłożył na blacie stołu, była to mapa okolic miasta po czym wskazał palcem na obszar oznaczony jako Solne Mokradła.



Gobliny gnieżdżą się tutaj, i napadają na pobliski trakt. - postukał palcem w mapę jak by to miało oświecić zebranych.
- Kawałek drogi ale wystarczy że będziecie trzymać się traktu, miejscowi wykorzystują bagna jako łowisko. Więc są jeszcze dwie ścieżki prowadzące w głąb bagna nowy trakt od północy oraz stary trakt od wschodu.
- Trzy ścieżki...

- No chyba nie sugerujesz by wchodzili na bagno od południa gdzie mieszka ta stara czarownica ? Dobra ale to twoja dziedzina więc ty im wyjaśnij co i jak.
- Nie znoszę bagien.
- wypaliła elfka, po czym spojrzała się po zebranych z miną sugerującą jak by zastanawiała się czy powiedziała coś niestosownego.
- Aha... - wykrztusił z siebie szeryf unosząc brew ze zmieszaniem.
- To nie do końca moja dziedzina, mokradła nie są duże ale otoczone kilkoma skarpami które utrudniają do nich dostęp i zarośnięte tak że by starczyło na co najmniej jeszcze jedno... - zaczęła mówić po czym przerwała jak by się nad czymś zaczęła zastanawiać i kontynuowała - ... najlepiej zrobicie jak wybierzecie północną ścieżkę i odwiedzicie Waltusa jest samozwańczym opiekunem bagien i chyba jedynym stałym mieszkańcem poza Ropucholizami i starą wiedźmą.

Wiedza (lokalna)
Aberon:15+1 = 16
Caldwen:11+5 = 16
Arabel:15+0 = 15

Zebrani mogli sobie przypomnieć opowieści jakie krążyły o solnych mokradłach poza Ropucholizami najbardziej znanymi mieszkańcami była pewna dwójka samotników.

Pierwszym z nich była wiekowa czarownica i twierdzenie że staruszka mieszkająca samotnie na bagnie para się mroczna sztuką wcale nie było bezpodstawne. Pojawiała się parokroć w mieście zakupując różne podejrzane specyfiki a niektórzy twierdzili że nosiła ze sobą dziwaczne szczuropodobne stworzenie. Także ci pałający się magią mogli stwierdzić że przedmioty przez nią kupowane miały zastosowanie przy różnych czarach i rytuałach. Jednak nie wyglądało na to by miała zamiar komuś szkodzić i wolała by wszyscy trzymali się od niej z daleka. Choć zdarzali się tacy którzy snuli teorię że te czy inne nieszczęście nawiedzające okolicę było sprawką jej magii...

Drugim bardziej gościnnym mieszkańcem mokradeł był Walthus Proudstump, oczywiście jeśli można nazwać gościnnym niziołka pustelnika mieszkającego na samym wybrzeżu Solnych Mokradeł. Walthus sprowadził się w te okolicę kilka lat temu zakupując „ruderę” zbudowaną na bagnie od pewnego oszusta który zapewne liczył że udało mu się naciągnąć byłego awanturnika na niezła sumkę. Więc niemałe było zdziwienie jego jak i miejscowych, gdy niziołek rzeczywiście tam zamieszkał i zjawiał się w mieście dość sporadycznie. Niektórzy zaczęli żartować, że odwiedza miasto za każdym razem gdy ktoś był gotowy postawić na nim krzyżyk byle tylko udowodnić ze jeszcze dycha. W sumie poza tym że był awanturnikiem i potrafi przetrwać w dziczy. Niewiele wiadomo czemu przedstawiciel tak towarzyskiej rasy zdecydował się na zostanie bagiennym pustelnikiem a raczej jak sam się tytułował Opiekunem Bagien.

Oczywiście jak by opowieści o goblinach nie starczyły tutejszym mieszkańcom od paru lat zaczęły krążyć opowieści o bestii z bagien która to miała porywać podróżników jak i tutejszych mieszkańców. Już pięć rodzin zgłosiło zaginięcie choć straż miejska twierdziła że była to zwykła ucieczka z domu do większego i bogatszego miasta. Tak czy inaczej opowieści wciąż krążyły po okolicach Sandpoint i nikt nie mógł rzetelnie stwierdzić jaka była prawda w tej sprawie…

- Nowa ścieżka wiedzie prosto do jego domu choć zazwyczaj mało kto zapuszcza się aż tak daleko w mokradła, więc prawdopodobnie będzie trochę zarośnięta sam też nie odwiedza miasta aż tak często. A i jak już tam dotrzecie to uważajcie pod nogi by nie podeptać jego kolekcji węży… co prawda nietypowe zajęcie ale zapewne dało by się znaleźć gorsze pomysły na kolekcję. Sama preferuję ekwipunek łuczniczy i naturalne wyroby… - dodała Shalelu z zamyśleniem wbijając wzrok w mapę.
Szeryf zakasłał widząc że elfka nie nic do dodania po czym kontynuował.
- Więc ja już wiecie plemię nie było wybitnie aktywne wcześniej i zgaduję że liczne też nie jest jednak mają przewagę terenu więc porada Walthusa będzie wielce pomocna. Niestety nawet nie pytajcie mnie o mapy terenu ponieważ nie dysponujemy szczegółowymi mapami tego obszaru po prostu nie było takiej potrzeby. Co prawda rada miejska jest gotowa zapłacić tysiąc sztuk złota temu kto by ją sporządził ale wątpię czy którekolwiek z was zna się na kartografii i ma na to czas. Co do samej roboty to chyba już wiecie za parę uszu dostaniecie dziesięć sztuk złota, a jeśli uda wam się rozbić plemię po przez zgładzenie ich wodza i dostarczenie jego łba dostaniecie dodatkowe trzysta sztuk złota nagrody. Oczywiście macie też prawo do wszelkich łupów z wioski choć zgaduję że niektórzy kupcy byli by bardzo hojni jeśli odzyskali by swą własność, znaczy jeśli w ogóle przetrwała w łapskach goblinów. - Belor westchnął masując się po swej łysinie i patrząc po zebranych:
- Szczerze liczyłem że do roboty zgłoszą się jacyś przyjezdni ale co poradzić, co do umiejętności waszej dwójki nie mam wątpliwości ale... - przeniósł wzrok na gnoma który ciąż był pod czujną obserwacją Shalelu.
... no właśnie. Niewiele o tobie wiadomo Caldwen poza kilkoma skargami jakie otrzymaliśmy no i plotkami jak byś był złośliwym czarownikiem. Wolał bym nie wysyłać kogoś kto nie umiał by się obronić, potrafisz o siebie zadbać ?
 
Rodryg jest offline