Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2014, 04:27   #3
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Czasem trzeba odpuścić. Czasem nie należy pakować się w kłopoty. Tak nakazuje rozsądek.
Ale Elivye rzadko go słuchała, bo był… nudny.
Życie nie było proste, a na pewno nie w Skullporcie, ale pół-elfka nauczyła się sobie radzić, nawet kiedy pozostała sama. Nie można było się przecież załamać i płakać całymi dniami. Należało zebrać się w sobie i zaśmiać się szyderczo losowi w twarz i dalej działać jak najlepiej się potrafi… a najlepiej nawet jeszcze lepiej.
A na pewno należało się przy tym dobrze bawić.
Tańczyła, grała, ale co równie ważne oddawała się hazardowi… często pomagając swojemu szczęściu. Nic jednak nie mogło zastąpić tej radości z zagraniu na nosie komuś innemu, zrobienia sobie żartu jego kosztem. Czy było to nierozważne? Tak. Czy było niebezpieczne? Tak, bo w końcu mało kto lubił być obiektem żartów, szczególnie jeżeli te żarty mu szkodziły, ale w końcu to też był rodzaj hazardu, prawda? Ryzyko stanowiło część jej życia. Ryzyko było emocjami i uzależniało.
Jej talenty jako większa część układanki, również powodowały emocje i same nimi były. Początkowo Elivye widziała w nich jedynie możliwość większego zarobku, ale jeszcze podczas swych nauk zrozumiała, że to coś więcej. Zaczęła kochać swoje występy całym sercem, a fakt, iż powodowały dodatkowy zysk tylko powiększał uczucie, jakie żywiła. Miała także dzięki temu pewien cel w życiu, a był on prosty- zostać najbardziej cenionym i sławnym bardem. Prawda, że proste?

Kiedy poznała Różę wiedziała, że z nią będzie można się dobrze zabawić i nie myliła się. Prawdę mówiąc spotkała wreszcie kogoś, kogo mogła spokojnie nazywać “partnerem w tych małych zbrodniach” i było jej z tym dobrze. Nie pamiętała nawet kiedy i dlaczego wpadł im do łbów pomysł podróży do Wrót Baldura, ale Elivye sądziła, że miało to coś wspólnego z wypitym alkoholem. Tak czy inaczej pomysł przetrwał próbę dnia następnego, więc wyruszyły na poszukiwanie szczęścia w tamtych rejonach. Nowe miejsce na trochę rozrywki…
Kłopoty wraz z Różą i Elivye przybyły do Wrót Baldura.
Dziewczyny bawiły się znakomicie. Przechodziły od karczmy do karczmy pijąc i… powodując bójki, które zaraz przeradzały się w bijatyki zapewniające właścicielowi karczmy dodatkowe wydatki. Róża świetnie bawiła się włączając w te walki, zaś Elivye dodając oliwy do ognia. Wszystko było takie piękne, aż w końcu nudziarze nie postanowili ukrócić tych zabaw.
Kiedy tylko pół-elfka zrozumiała, że zaraz przybędą stróżowie prawa Wrót Baldura (a wszyscy stróżowie prawa byli u Elivye zaszufladkowani jako “najwięksi nudziarze i zrzędy) postanowiła działać. Już miała mówić Róży, że zaraz się zjawi koniec zabawy, ale wtedy wpadła na jeszcze jeden szalony pomysł.
A może by tak zrobić mały żarcik Róży?
Pół-elfka szybko ulotniła się z karczmy, ale pozostała w okolicy. Kiedy tylko przybyli ci, którzy pilnowali prawa i porządku, wyszła im na spotkanie i przejętym głosem zaczęła opowiadać, co się tu działo. Na dodatek opisała Różę baaardzo dokładnie. Później tylko rozbawiona (nie tylko z powodu wypitego alkoholu) obserwowała jak Róża zostaje prowadzona do bram miejskich. Podążyła za nią i zaraz stała niedaleko niziołki i oficera Płomiennej Pięści patrząc na całą scenkę oraz oczekując dalszego ciągu rozrywki.
Czy było to rozważne? Nie. Patrząc po minie Róży zwiastowało tylko same kłopoty.
Ale za to ile było zabawy!
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline