Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2014, 12:29   #79
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Dobrze, że była tak strasznie zajęta. W ferworze i gorączce tamowania, zszywania, zakładania opatrunków nie miała czasu na myślenie na temat grzechotników wypełzających z ciała Tigetta. Na myśl jej przyszły fantastyczne teorię, że może to wcale nie grzechotniki ale całkiem inny rodzaj węża, pasożyta, który składa jaja w żywych organizmach. Świat przyrody i nauki był otchłanią bez dna, o której tak wiele jeszcze nie wiedziano...

Wytarła wreszcie uwalane krwią dłonie w szmatę, poprawiła szarpie na ranie Indianina i poczuła namiastkę dumy z dobrze wykonanej pracy. I akurat wtedy zaczął się ten upiorny spektakl, który przywodził na myśl gigantycznego węża przemykając gdzieś nieopodal, w mroku nocy.

Wdowa Reed nie była kobietą strachliwą ale ta sytuacja dosłownie ja sparaliżowała. Świat skurczył się do uderzeń jej własnego serca i wstrzymywanego oddechu. Kiedy odgłosy ucichły i Rebecca zaczęła dochodzić do siebie zdała sobie sprawę, że wpija kurczowo dłoń w rękaw pana Olsena, który kucał tuż obok niej, przyświecając jej pochodnią gdy operowała Shiloha. Wzdrygnęła się nieco skonfundowana i cofnęła dłoń zdając sobie sprawę, że musiała nieświadomie zadać bankierowi ból.

Strzały, które padły były tylko dopełnieniem tego wyczerpującego dnia. Rebecca czuła jak w z wysiłku mdleją jej ręce a oczy same się zamykają. Nie miała siły iść nigdzie dalej. Nawet wizja Diabła, czekającego na nich niby zasłużona nagroda nie była w stanie wycisnąć z niej sił.

- Ja nigdzie nie idę. Będę doglądała chłopaka a i jemu przydałby się odpoczynek do rana bez taszczenia go gdziekolwiek.

Jeśli ktoś miał w sobie jeszcze na tyle entuzjazmu by sprawdzać źródła strzałów to wdowa Reed nie zamierzała go powstrzymywać. Ale sama marzyła jedynie aby położyć się, jak stała, na derce w pobliżu pacjenta i choć chwilę się zdrzemnąć. Czekała jednak z tym aż każdy z obecnych wypowie się w temacie. Była jedyną kobietą w zespole i tym bardziej musiała przykładać starań aby nie okazać wśród nich swoich kobiecych słabości.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 23-08-2014 o 13:33. Powód: zmieniłem Szopa Mullera na Tiggetta - bo to z ciała szeryfa wyłaziły węże.
liliel jest offline