Strzępki przypuszczeń co do znaczenia listu wirowały bezradnie w głowie Leopolda, uchwycił się ich jednak kurczowo. W tej chwili spokojny świat liter był jedynym schronieniem przed krwawym szaleństwem tej komnaty.
Z modlitwą żałobną zmawianą szeptem wyszedł na korytarz. Zamierzał zawiadomić swoich towarzyszy podróży o zaskakującej scenie zbrodni. Może oni znajdą w tym jakiś sens. Miał również nadzieję, że powrócili już z pościgu. Nie chciał zostawać sam w tym dziwnym miejscu. |