Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2014, 08:42   #8
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Przyjaciele! - zakrzyknął głośno szeroko rozstawiając ramiona by porwać jedną z panieniek w objęcia i szepnąć coś jej do ucha po czym odesłać ją z klapsem po zgrabnym tyłeczku w stronę gości. Nie minęło go spostrzeżenie trupa na środku sali, trupa którego zresztą zaprosił. Najwyraźniej to były właśnie te strzały, które słyszał. Wyglądało na to, że grupa zdecydowała się twardo dotrzeć, cóż… lepiej teraz niż w trasie. Westchnął ciężko i rzucił krótkie “Zaraz wracam” po czym chwycił poległego pod ramiona i wywlekł go na ulicę przed barem. Po czym wrócił z powrotem do środka, do stolika, a że Mild była wyjątkowo skąpo ubrana jak na tą porę i chłód nocy to postanowił bez chwili namysłu zdjąć płaszcz i ją nim okryć w ciszy. Po czym zwrócił się do wesołej… a może nie koniecznie… kampanii.
Mild zorientowawszy się co się stało zapięła bluzę pod samą szyję, a płaszcz odwiesiła na oparcie krzesła na którym siedziała.
- Mam nadzieje, że dobrze się bawicie. Jutro w południe wyruszamy, więc pijcie, jedzcie, bawcie się, albowiem przez długi czas będzie nam tego braknąć! - Zaśmiał się chwytając butelkę złocistego trunku i zajął miejsce na jednej z sof przy stole żarcia i alkoholu. Niedługo potem jedna z kotek przyszła usiąść obok niego zakładając nogę na jego nogę.

Odpowiedziała mu głucha cisza z sali. Trup jednak robił wrażenie.
- Co się stało, że taka grobowa cisza? Trupa nie widzieliście? Dobra, przejdę do konkretów. Potem powiecie mi co tutaj dokładnie zaszło. Jedziemy coś przewieźć i upewnić się że moje dupsko będzie bezpieczne po drodze - odpowiedział Joe gładząc udo kociaczka - Szczegóły jak się już zgodzicie to zostaną nam podane. Wiecie, jak to jest z interesami, pięć stówek na łeb piechotą nie chodzi, nie?
I to był argument, który wywołał nareszcie jakieś poruszenie wśród zebranych, cztery pary oczu zwróciły się na handlarza. Ten kochał być w centrum uwagi, więc kontynuował:
- Towar zmieści się w jednej bryce. Start tutaj, w południe, a meta… hmm… - handlarz zamyślił się chwilę - Co do mety to pogadamy nad ranem. Znacie normę na trasie. Jako przeciwników obstawiałbym każdego, ale nikt specjalny oprócz gangersów nie przychodzi mi do głowy.
- Czyli nuda. - Mildred rzuciła do Joego, gdzieś zza jego pleców.
- Układ jest taki, że szczegóły po przyjęciu zlecenia. Wiecie dobrze jak to działa. - dopowiedział Joe.
Joe zaśmiał się widząc minę co niektórych swoich towarzyszy. Nie myśleli chyba, że będzie mówił im o planach przy dziuniach? To tak jakby powiadomić wszystkich gangerów w okolicy, żeby mogli ze swobodą zastawić na nich pułapkę. Upił więc złocistego i podał butelkę ze stołu panience która się do niego przymilał.
- Za tą noc maleńka… Nigdy nie jest wiadomo kiedy może się powtórzyć..
Z całkowicie wystudiowanym uśmiechem laleczka przyjęła butelkę i nie dociskając ust do szyjki, napiła się trunku, większość wylewając na swój odsłonięty dekolt. Po czym układając usta w słodki dziubek, palcem wskazującym prawej ręki, zaczęła zbierać ze swoich piersi złocisty płyn i podawać go Joe’mu do ust.
Mężczyzna pochwycił rękę dziewczyny za nadgarstek i obojętnością w oczach pochylił się ku niej.
- Nie próbuj swoich sztuczek ze mną kotku… jesteś tu na moich zasadach. Jak będziesz się sprawować to może załatwię Ci coś specjalnego…. - złośliwy ognik zalśnił w jego oczach i podobny szelmowski uśmiech wkradł się na jego usta.
- Może pokażesz nam w czym się specjalizujesz? Tak… chce zobaczyć jak tańczysz.

Dziewczę zaśmiało się gardłowo…
- Ale to nie moja jedyna specjalizacja. Chcecie zobaczyć? - Powiedziała, i nim ktokolwiek zdążył coś odpowiedzieć, pochwyciła ze stołu jedną z podłużnych szklanek wypełnionych… niebieskim alkoholem. Następnie poruszyła kilka razy demonstracyjnie żuchwą, i wpakowała sobie szklankę w usta, dając pokaz możliwości rozszerzenia swych szczęk… po czym odchyliła głowę w tył, i łyknęła zawartość bez mrugnięcia okiem. No cóż… pokaz owy z całą pewnością dał nie tylko możliwości obejrzenia jej zdolności oralnych (jakkolwiek to brzmiało) co i brak efektu tak zwanego “zwrotu” co z całą pewnością rozpędziło już męską wyobraźnię…
- Heh! - Uśmiechnęła się od ucha do ucha - To kto zatańczy? - Powiedziała, ruszając w pląs wyjątkowo zmysłowo się poruszając.
Joe się zaśmiał. Tak, dziewczyna miała talent, a on potrafił rozpoznać kiedy ktoś go miał. Nie czekając długo wstał za nią i ruszył na parkiet przechwytując ją tam i włączając się w bliski tan z blondyneczką nie szczędząc przy tym otarć i muskań jej ciała. W pewnym momencie pochylił się ku niej i wyszeptał jej do ucha.
- Masz niesamowity talent… myślisz, że poradziłabyś sobie z czymś większym?
Odpowiedzią był… jej kolejny chichot, wśród słodkiego - i z całą pewnością wymierzonego - podrygiwania tyłeczka w stronę Joe.
- Ciekawe co może być większego niż ta szklanka kotku… - W końcu się odezwała.
- Jest tylko jeden sposób by się przekonać… - odpowiedział handlarz z szelmowskim uśmiechem
- Wyginasz się jak bóstwo malutka… jak masz na imię? - zapytał handlarz gładząc dłońmi jej boki.
- Kitty - Mruknęła.
- Powiedz mi Kitty... lubisz tabsy? Psychotropki? - zapytał nad uchem dziewczyny Doberusk
Zamiast konkretnej odpowiedzi, dziewczę odwróciło się do niego przodem, zarzucając ręce na jego szyję.
- A masz? - Spytała w końcu przygryzając słodko wargę.
Mężczyzna objął ją nisko ramionami gładząc przez ubranie jej delikatne ciało
- Mhm… znalazłbym jakąś tabletkę specjalnie dla Ciebie.. - odpowiedział z lekkim pomrukiem.
- Wiesz, że bym się odwdzięczyła… - Uśmiechnęła się słodko do niego, drapiąc leciutko pazurkami kark Handlarza.
- Może zmienimy lokal na bardziej… przytulny… przejdziemy się na górę. - odpowiedział ściskając jej pośladki i przyciągając ją do siebie. Kitty z kolei, stając na palcach, skubnęła jego wargę.
- Prowadź… - Szepnęła.
Handlarz obejmując ją nisko ramieniam pociągnął ją za sobą w kierunku stołu skąd wziął dwie butelki mocniejszego alkoholu i zaczął ją prowadzić ku schodom wiodącym na górę do pokoi. Kiedy znaleźli się przed schodami przesunął dłonią po jej pośladkach i dał jej lekkiego klapsa na zachętę
- Panie przodem.
- Jak sobie pan życzy… - Niemalże w podskokach Kitty ruszyła pierwsza, na drobny moment, specjalnie… unosząc króciutką spódniczkę w górę, by Joe mógł rzucił na naprawdę drobny moment okiem na jej bieliznę…
 
Dhratlach jest offline