Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2014, 19:55   #9
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Viv&Satori

Po pożegnaniu znajomego Amelia wróciła co rozmowy z ekscentryczną niewiastą.

- Amelia - wyciągnęła rękę do kobiety - chyba nie miałyśmy okazji się poznać.

Kobieta zachowała się jak podekscytowana nastolatka. Uniosła dłonie do góry i zaczęła popiskiwać. Przeciętny mężczyzna stwierdziłby, że brzmi to jak ultradźwięki delfinów.
- Jak miło z twojej strony! Amelia, cóż za śliczne imię! Jestem Pan! Znaczy się… Milena Pan, miło cię poznać. - Milena wyciągnęła dłoń i z rozmachem uściskała rękę nowo poznanej kobiety.
- A więc… czy on mówił prawdę? - tu zbliżyła się do ucha Amelii i szepnęła - No wiesz… że też widzisz przyszłość.

Kobieta wywarła na niej bardzo pozytywne wrażanie, nie miała zamiaru udawać, że potrafi wywróżyć jej przyszłość z ręki. Poza tym była dziwna. Niby dało się wyczuć jakąś magiczną aurę, ale czy aby na pewno była taka jak ona czy Wadim? Przecież jej rodzina znała chyba wszystkich magicznych mieszkańców miasteczka. Dziwna sprawa.
- Nie, nie potrafię odgadnąć przyszłości - uśmiechnęła się miło - choć nie powiem, że bym nie chciał. - Wywróżysz mi coś? - spytała.

- Oh!- złączyła obie dłonie i oparła na nich twarz, jakby właśnie zobaczyła mężczyznę swoich marzeń.
- Z przenajwiększą przyjemnością! - usiadła obok Amelii, wzięła delikatnie jej dłoń i zaczęła się w nią wpatrywać, gilgotając ją swoim palcem w dłoń.
- Hmm… hmm...oh! - zakryła dłonią usta i uniosła brwi ze zdziwienia - ja… ja… oh…- położyła dłoń na swoim czole, przymknęła oczy i zaczęła osuwać się po ławce, nie traciła przytomności, wciąż oddychała, ale wyglądała jakby przeżyła ciężki szok.

Półfrancuska wstała szybko i podtrzymała kobietę, żeby ta nie osunęła się na ziemię. - Wezwać pomoc?

Milena wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń, i pokręciła przecząco głową.
- Nie… nie… ja po prostu… miałam wizję! Nigdy tak mocno nie czułam swojego daru…- poprawiła się i usiadła znów na ławce, wydawałoby się, że ma łzy w oczach. - Ale nie ma powodu do szczęścia… - złapała Amelię za dłoń i spojrzała prosto w oczy. - Musisz na siebie uważać! Nie powinnaś przez najbliższy czas być sama, zwłaszcza w nocy… - kobieta odetchnęła, jakby co najmniej przez godzinę nie mogła złapać powietrza i w końcu jej się udało.- Przepraszam, nic więcej nie wiem…

Obie kobiety usłyszały odgłos szpilek stukających o ziemię, wiedziały, że ktoś zbliża się w ich stronę. Była to owa szykowna kobieta, która jeszcze niedawno rozmawiała z panem Andrzejem.
- Proszę, proszę, proszę… - jej usta w uśmiechu ukształtowały się w czerwone serduszko. - Proszę mi nie mówić, że takie poważne kobiety wierzą w czary i zabobony…- puściła oczko do dwóch zdezorientowanych kobiet. Przyjęła pozycję niczym modelka, opierając rękę na swoim biodrze.

- Po czym wnioskuje pani, że jesteśmy poważnymi kobietami? -Amelia zwróciła się do nieznajomej ignorując na chwilę słowa Mileny.

Kobieta machnęła dłonią, paznokcie miała długie, zadbane, pomalowane na czarno. - Mniejsza o to. - podeszła powolnym krokiem, z pełną gracją, poruszając na boki swoimi pełnymi kształtami. Aż dziw, że potrafiła się tak poruszać w szpilkach, na tak nierównym podłożu. Wyciągnęła rękę na przywitanie.

- Na imię mam Apolonia, przyjaciele mówią na mnie Pola. Miło mi.

- Amélie - przedstawiła się podając kobiecie dłoń bez entuzjazmu. - Co cię tu sprowadza zagadnęła.

- Wygląda na to, że zostanę w tym mieście na dłużej i dobrze byłoby nawiązać jakieś przyjaźnie. - uśmiechnęła się i przywitała z Mileną.
- W każdy razie… czas mnie nagli, więc będę się już zbierać. Miłego festyny, dziewczyny. - zaśmiała się, pożegnała i ruszyła w swoją stronę, opuszczając teren rynku.

- Co za dziwna kobieta… - powiedziała Milena, jakby do siebie.

A jeszcze pół godziny temu młoda czarodziejka sądziła, że to miasteczko już niczym jej nie zaskoczy. - Dziwna - przyznała odprowadzając kobietę wzrokiem. - Jak się czujesz? odprowadzić cię gdzieś. I nie przejmuj się tak tą przepowiednią. To raczej ja powinnam się bać - palnęła chcąc dodać kobiecie otuchy.

Milena się uśmiechnęła, wyglądała na trochę zmęczoną. - Nie, nie trzeba, wiesz… chyba muszę się po prostu trochę przespać. Ja… ja się nigdy nie spodziewałam, że znajdę w tym mieście kogoś tak miłego, bo wiesz… - tu na chwilę przerwała, bo rozmowa kobiety z mężem, stojących nieopodal, zwróciła jej uwagę.

- Eh… patrz, to ta stara wariatka, bawi się w cygankę i wyciąga kasę od ludzi, zajęłaby się czymś pożytecznym! - kobieta mówiła to do męża, ale było wyraźnie wszystko słychać.
- Chodźmy stąd…
Z drugiej zaś strony ludzie wracali z mszy, kilka starszych kobiet spojrzało spode łba na Milenę i zaczęły mówić, że to darmozjad i wiedźma. Nawet nie starały się ukryć, że mówią o niej.

- Ja… - Milenie trudno było wydusić z siebie słowa, łzy jej stanęły w oczach, ale z całych sił starała się je wstrzymać. - Pójdę sama, dziękuję. - wstała i ruszyła pospiesznym krokiem w tłum ludzi.

- Nie przejmuj się nimi - niemal zawołała za nowo poznaną kobietą bo ta oddalała się bardzo szybko.
Nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić postanowiła przejść się po rozstawionych na rynku straganach w międzyczasie pisząc do rodziców smsa, że jest już na miejscu.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline