Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2014, 22:28   #181
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Po raz drugi pokonywali korytarze w stronę zalanej wodą jaskini. Poprzednio szli powoli, eksplorując nieznane. Tym razem szli, mimo pobieżnej znajomości terenu, posuwali się jeszcze wolniej. Przed nimi mogły czaić się ocalałe z ognistego inferna mutanty. Poza tym wszędzie snuł się dym, jaki pozostał po pożarze. W kilku miejscach zalegały gęste kłęby, tak że musieli osłaniać twarze, aby przejść dalej. W końcu jednak dotarli do rozległej komnaty.

Gorąc był nie do wytrzymania. Skóra natychmiast pokrywała się kropelkami potu, a ubrania robiły się wilgotne. Śmierdziało spalenizną. Ściany, te w zasięgu wzroku pokrywała warstwa czarnej, smolistej sadzy, a powierzchnia wody utraciła swoją oleistość. Teraz była to już zwyczajna woda. Na jej powierzchni leniwie dryfowały zwęglone szczątki kilku mutantów. Poza tym jaskinia pozostawała w bezruchu. Nie było tu już nikogo. Obelisk nadal stał w tym samym miejscu, niewzruszony i emanujący delikatnym, zielonym światłem.

Z wahaniem, ostrożnie zeszli nad wodę. Była letnia, przyjemnie omywała spocone członki. Skierowali się, podobnie jak jakiś czas temu mutanci, ku drugiemu brzegowi, w pobliże tajemniczego słupa. Im bliżej niego byli, tym wyraźniej czuli wibrowanie powietrza i cichy, wiercący w głowach szum. Najsilniej odczuwała te sensacje Rose, wyczulona na wiatry magii. Dla jej dostrojonych do Wiatrów Magii oczu, obelisk pulsował doskonałą czernią, pochłaniając obecne wokoło światło. W końcu, przemoczeni wyszli na brzeg, nie dalej niż dwadzieścia kroków od kamienia.

Teraz wyraźnie widzieli pokrywające go tajemnicze runy, wśród których dominował symbol trójkąta. Powtarzał się wielokrotnie, otoczony innymi, wyciosanymi prymitywną metodą piktogramami.


Obok tajemniczego kamienia stał zwyczajny, drewniany stół, nakryty zielono-błękitno-liliowym obrusem, obszytym złotą nicią. Na blacie stał okazały, kryształowy puchar, metalowa patera, trzy spiralne świece, wysoki na dwie stopy, misternie rzeźbiony w zawiłe kształty, filigranowy piedestał. Na piedestale nie było nic. Obok postumentu stała czarna, kamienna figurka, z błyszczącymi, wykonanymi ze szlachetnych kamieni oczami.

Z miejsca, w którym stali można było dostrzec dwa przejścia wiodące gdzieś dalej. Jedno znajdowało się mniej więcej na wprost tego, którym weszli do jaskini. Drugie, wąskie i niskie, wiodło gdzieś w bok, na lewo od kamienia i zastawionego stołu.
 
xeper jest offline