Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2014, 10:26   #185
KurtCH
 
KurtCH's Avatar
 
Reputacja: 1 KurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skałKurtCH jest jak klejnot wśród skał
Widok ocalałych z pożogi przedmiotów również młodym khazadem wstrząsnął do głębi. Cóż to za siła sprawiła, że obrus nie spłonął, świece nie roztopiły się, a obelisk stał dumnie dalej nawet nie okopcony? Wcześniej wydawało się, że dojście tutaj i podpalenie wszystkiego zakończy sprawę. Teraz zaś chyba każdy przeczuwał, że niewiele zbliżyli się do rozwiązania zagadki tajemniczego zewu. Ba! Jakby zmartwień było mało to po pożarze pytań jeszcze przybyło. Skoro płomienie nie potrafiły zniszczyć tego miejsca zaczynał rozumieć czemu jego bracia opuścili to miejsce. Musieli próbować zniszczyć to coś. Pewnie mieli wiele swoich sposobów. Ale żaden nie dał powodzenia. Ten obelisk zaś przyzywał coraz to więcej i nowych ohyd. W końcu liczba zdolnych do walki krasnoludów zmalała na tyle, że nie mogli stawiać czoła kolejnym odmieńcom. Podjęli rozpaczliwą decyzję o zasypaniu i zamurowaniu chodników. Pomimo tego, że złoża jeszcze nie były wyczerpane, a kopalnia przynosiła zyski. Odeszli stąd tracąc swój dom i miejsce pracy zarazem. Myśleli, że może tony ziemi i skał zakończą ten proceder. Tak się niestety nie stało i po wielu latach wszystko zaczęło się od nowa… Te myśli pomimo ciepła w komnacie zmroziły Balina do kości. Kim oni byli by mierzyć się z siłą która pokonała cały krasnoludzki klan? Czy brnąc głębiej mieli jakąkolwiek szansę na ujrzenie jeszcze kiedyś światła dnia?

Nie czas był teraz na zadawanie takich pytań. One tylko osłabiały ducha. Po kilku na prędko odmówionych pacierzach akolicie wrócił spokój. Dolał oliwy do lampy. Przysłuchał się też rozmowom ludzi. Wolał nie dzielić się z nimi swoimi myślami. Jeszcze który z nich zmieni zdanie i wróci do Behemsdorfu. A dalej każda para rąk dzierżących broń była nieoceniona. Wyjął pęto suchej kiełbasy. Przełamał je na pół i podał Mortensenowi.

- Zgadzam się z Tobą. Właśnie tam powinni my ruszyć. Zjedz se yno tyn kawałek wurstu co w razie zagrożenia przez grające kiszki ręka przy strzale Ci nie zadrży.

Sam chciał się wziąć do ochoczego pałaszowania ale już pierwsze gwałtowne ugryzienie spowodowało ból w klatce piersiowej skutecznie psując mu radość z posiłku.
 
KurtCH jest offline