Gdy dwójka, która ścigała bezskutecznie zwierzoludzia w końcu wróciła nie zastała nikogo poza Leopoldem w dworku. Strażników nie było, chłopca stajennego również. Zupełnie jakby wszyscy ludzie z posiadłości zniknęli. Nie było żadnego śladu obecności kogokolwiek. W miejscu, gdzie stali strażnicy nie pozostało nawet wgniecenie w ziemi. Koń rzemieślnika wyszedł sam ze stajni i chodził po gościńcu szukając trawy. Jadalnia pusta, bez jedzenia, bez wina, nawet stół i krzesła były nietknięte.
W końcu cała trójka spotkała się przed głównymi drzwiami dworu. Chwilę wymieniali się tym co widzieli i jakie wersje wydarzeń, które się tutaj stały przypuszczali.
Kilka minut później zauważyli, że coś się zmieniło. Bramka do cmentarzyka, który widzieli wjeżdżając do posiadłości była otwarta. Wiatr delikatnie kołysał nią w tę i we w tę. Na jednym z nagrobków siedziało paskudne ptaszysko, które ostatnimi czasy było ich koszmarem.
Nawet z daleka widoczny był napis na płycie.
Adela von Leibnitz
zginęła pogrążona w rozpaczy
spowodowanej odejściem ukochanego