Ja wykażę się wysublimowanym poczuciem smaku, a także niebywałym wyrobieniem i obyciem
The Walking Dead. Coś o ludziach, nie o nieludziach. Coś dla ludzi do myślenia, nie do srania w gacie z lęku o swój zagrożony zjedzeniem móżdżek.
Dzielenie upływającego czasu na ten, kiedy już są nowe odcinki i ten, kiedy się na kolejną serię czeka, jest chyba dowodem miłości, prawda? Oby do jesieni...
A drugi ulubiony, inny w klimacie, choć nie mniej nafaszerowany bezwzględnością House of Cards. Kevin Spacey to niekoniecznie tylko twarz polskich banków, jako aktor wypada tu naprawdę przekonująco.