Skoro to ja cię namówiłem, a co najmniej podsunąłem.... też źle, to dzięki mnie....... nie, nie tak....... no w każdym bądź razie czy muszę mówić że jestem na tak skoro o tym wiesz?
I rodzi się takie jedno zasadnicze pytanie skoro o skazanych mowa: czy dalej nie musimy się ich bać, tylko co najwyżej uważać? Czy zniszczenie dzielnicy podczas starcia to nic nadzwyczajnego, tak jak w podręczniku? No i czy mamy się za każdym razem zastanawiać nad omówieniem ze skazanym "współpracy", czy raczej tak ja wg podręcznika, oni nie chcą nas złościć, czyli jak nie chce z nami współpracować, to mogę nim rozwalić stół,biurko tudzież inny mebel i on się po tym zgodzi?
PS. Nie wiem czy też nie będę Ofielitą, i tez myślałem nad Ophanim.......