Widok był iście okropny i Gunther aż cofnął się o krok, zasłaniając usta zgięciem łokcia ręki, w której trzymał strzałę przygotowaną do nałożenia na cięciwę. Widząc, że nie da się iść dalej, schował pocisk i zarzucił łuk na plecy, zamiast niego zsuwając z ramienia zawieszoną na pasku włócznię. - Podejrzewam, że to może być mag, który tu trafił jako pierwszy. Może badał ten kamień i przypadkiem przywołał mutanty - szepnął do kompanów, ostrożnie zbliżając się w kierunku skrzyni. - Ulżymy twoim cierpieniom jeśli nam pomożesz. Czy to po co przyszli tu mutanci może zostać przerwane? W jaki sposób? - Kuntz powiedział to już głośno, kierując pytania do zawieszonego na kracie człowieka. Obaj doskonale wiedzieli, że nie da się mu już pomóc.
W międzyczasie zbliżył się do mebli i za pomocą grotu włóczni przerzucił futra sprawdzając, czy pod nimi na pewno nic nie ma, a następnie spróbował podważyć wieko skrzyni. Widząc jak reagował stolik, a raczej powietrze wokół niego, to teraz wolał nie ryzykować w żaden sposób, niczego nie dotykając gołymi dłońmi. |