Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2014, 20:42   #19
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Bohaterscy ochotnicy lub też jak nazwali by ich pesymiści samobójcy zebrali się w zajeździe przygotowując się do ruszenia traktem prosto w okolice bagna. Właśnie wtedy powitała ich Ameiko.
- Witam przyszłych bohaterów miasta widzę że jednak się nie rozmyśliliście w kwestii tej wyprawy. Skoro tak to pozwólcie że wam trochę pomogę. – zaprowadziła ich przez zajazd gdzie stał prosty drewniany wóz na którym siedział młody mężczyzna.
- Zorganizowałam wam podwózkę wiem że to nie wiele ale zawsze zaoszczędzicie trochę czasu i sił jakie byście spożytkowali na pieszą wędrówkę. Nie ma problemu prawda Carl ?

- Nah, wsiadajta bohatery bo jak się zaczniecie żegnać to do południa tam nie dojedziemy.
- To nie zajmie długo ale widzę że jeszcze po wczorajszym nie wydobrzałeś skoro taki zrzędliwy jesteś, jak nie masz czegoś konkretnego do powiedzenia to nie przeszkadzaj.
Po tych słowach nastąpił dość tradycyjny proces żegnania się oraz życzenia sukcesu w powierzonej misji właścicielka zajazdu wyciskała jeszcze swoją droga przyjaciółkę po czym wszyscy załadowali się na wóz i tym sposobem opuścili Sandpoint.

Zgodnie ze słowami Shalelu bagno nie znajdowało się tak daleko zaś z podwózką zorganizowaną przez Ameiko udało im się tam dotrzeć w dość krótkim czasie. Znaczy się ostatni kawałek musieli przejść piechotą schodząc z traktu jednak mimo wszystko zaoszczędzili dzięki temu czas i siły. Tak jak ich poinformowano moczary były otoczone urwiskiem które mierząc na oko miało około dwunastu metrów, na swoje szczęście podążyli dość dobrze widoczną ścieżką która zaprowadziła ich do dość łagodnego zejścia. Można było zgadywać że po części było to naturalne zejście a po części dzieło tutejszych rybaków tak czy inaczej nie musieli się przejmować zejściem w dół. Zaś w dole...


Bagno rzeczywiście wyglądało tak jak opisała je Shalelu zarośnięte i niegościnne nawet mimo tego że dzień był młody nad bagnem zalegała dość złowroga mgła od której zresztą zawdzięczały swój przydomek. Dało się dostrzec zarys bezpiecznej ścieżki prowadzącej przez moczary jednak wypatrzenie czegokolwiek innego wymagało naprawdę bystrego wzroku bądź tez magicznej pomocy. Fakt że moczary miały gęsta roślinność oraz rozliczne drzewa wcale nie pomagały w wypatrzeniu czegokolwiek charakterystycznego co mogło posłużyć za punkt orientacyjny, mogli się tylko zastanawiać czy ten zarys w tym czy innym miejscu był łodziom, budynkiem czy też kilkoma zwalonymi pniami a być może tylko wytworem ich wyobraźni gdy próbowali dopatrzyć się czegoś czego tam nie było. Tak więc zbliżyli się do początku zejścia powoli przygotowując się do swej wyprawy oraz wciąż wytężając wzrok...





Percepcja
Arabel: 20 + 0 = 20
Aberon: 20 + 9 = 29
Caldwen: 10 + 7 = 17

Aberon wytężył wzrok wspinając się na szczyt swych możliwości i ku własnemu zaskoczeniu mógł stwierdzić że pomimo mgły udało mu się dostrzec zarys jakiegoś budynku na nabrzeżu zapewne był to dom Walthusa i do niego prowadziła ścieżka budynek znajdował się mniej więcej na południowy zachód od ich położenia. Cała trójka za to mogła dostrzec że ścieżka prowadziła na południe do mostku położonego nad jedną z rozlicznych odnóg tutejszej rzeki która właśnie poprzez mokradła wychodziła do morza. Jednak tylko Aberon zwrócił uwagę ku południu. Na coś co wyglądało na pierwszy rzut oka na kilka zwalonych pni zlepionych ze sobą mułem i zlokalizowanych na środku małej wysepki, jednak to co przyciągnęło jego uwagę to fakt że przez ułamek sekundy zamajaczyła tam humanoidalna sylwetka ? Chociaż kto wie czy nie był to po prostu wytwór jego wyobraźni, która postanowiła mu spłatać figla. Tak czy inaczej całą trójkę czekało zejście w dół i przeprawa po lekko zarośniętej, ale bezpiecznej ścieżce rybackiej.
 
Rodryg jest offline