Natchnienie to cudowna sprawa
Wróciłam sobie z dwugodzinnego spacerku po podkrakowskich lasach, na którym doznałam olśnienia i zdaje mi się, że sama Wena spłynęła na mnie obdarzając mnie swym piórem. Gdyby w tamtym momencie spisać moje wszystkie myśli to wyszłoby z tego całe opowiadanie, tak że nie musielibyście już nic dodawać :P Niestety nie było nikogo na tyle miłego, kto mógłby spisać to co wylęgło się w mojej głowie, no i pozostaje mi dopisać swój fragment...
Krótko mówiąc: post w drodze