Markus kiwał głową na propozycję obu kamratów i ponuro spoglądał na czarne ptaszyska na bramie. Poprawił swój lichy rynsztunek. Ostentacyjnie wyciągnął wysłużony topór darowany przez Kleina. - Dobra, Zedelin. Pójdę z Tobą do kaplicy. Wieża mi się na razie nie uśmiecha. Zresztą zgodnie z obietnicą jeszcze z Middenheim miałeś mnie uczyć fechtunku i takie tam. Może nadarzy się jeszcze okazja, he, he. Wybacz Wolmarze - Oppel zwrócił się do czarodzieja - ale przy Gotfrydzie będę czuł się bezpieczniejszy. Zresztą nie wypada uchybić czci Patrona Imperium - spojrzał znacząco na Dietera. |