Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2014, 08:38   #105
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
180
Huk wystrzałów na dole wzbudził w Jebie poczucie winy. Powinien tam być i wspierać swoich towarzyszy. Ktoś jednak musi przecież być pierwszy, wziąć na siebie ciężar eksploracji. Pomimo dość ograniczonego mrokiem pola widzenia, widział posuwającą się powoli sylwetkę lekarki, znacznie poniżej jego stanowiska.

120
Wspinaczka, kiedy już strzały zdały się cichnąć, ale nie złowróżbnie, bo nadal dochodził do jego uszu szmer rozmów prowadzonych na dole, okazała się w górnej części osypiska całkiem znośna. Stromizna złagodniała, mniej było luźnych odłamków, które mamiły fałszywym oparciem. Przyspieszył więc, z nowymi siłami zrodzonymi z ujrzenia majaczącego tuż powyżej ciemniejszego pasma, które mogło być krawędzią, kresem zmagań z niebezpieczną górą. Kilka śmiałych susów i faktycznie był już u celu.

75
Rozejrzał się uważnie, odległy poblask ognia ledwie docierał do tego miejsca, mrok mamił i oszukiwał. przeszedł kilka kroków, potknął się o jakąś niewidoczna nierówność gruntu, ale odzyskał równowagę i z zadowoleniem stwierdził, że w pobliżu nic paskudnego się nie czai. Lub przynajmniej niczego nie widać. Myśl ta ostudziła delikatnie odczuwaną ulgę Harrisa.

30
Wstrząsy. Mon Dieu! Góra lekko drży, oby nie doszło do najgorszego. Kamienna lawina pociągnęłaby panią Reed, a może i poraniłaby obrońców u podnóża. Padł płasko na brzuch, wysuwając głowę poza krawędź, tak by mieć względnie dobry widok na wspinającą się kobietę. Dojrzał ją...

20
Dojrzał też TO. Pajęczokształtny zlepek mroku, ciemna plama przesuwająca się dość szybko i z widoczną lekkością po ścianie. To nie mordercza wspinaczka, a zwyczajny spacerek. Istota zdecydowanie miała wprawę w tym, co robiła. A co robiła? Ewidentnie urządziła sobie polowanie na jakieś 80 funtów ludziny, wspinające się pod postacią madamme Reed, nieświadomie i z powolną gracją.

18
Wymierzył. Rewolwer był jak przedłużenie jego woli. Pozycja do strzału przednia, wstrząsy na razie nie były na tyle odczuwalne i mocne, by przeszkodzić w oddaniu celnego strzału.

17
Czy da się zabić pająka, nie trafiwszy dokładnie? Jaką miał szansę na idealny strzał w odwłok? A co jeśli tyko urwie któreś odnóże, zwierz będzie parł dalej, niezrażony przelotnym bólem.
W domu nie zabijano pająków. Choć oczywiście on, jako młody chłopiec, jak każdy dorastający i ciekawy świata smyk, sprawdzał różne warianty działania pająków bez odnóży. Brak jednej, czy dwu nóg nie spowalniał nawet specjalnie obiektu testów.
W południowym klimacie Georgii zdecydowanie większym utrapieniem było latające, sześcionogie tałatajstwo wszelkiego autoramentu, ośmionodzy mieszkańcy pajęczyn zdawali się być wręcz przyjaciółmi i sojusznikami ludzi.
Nie tym razem jednak.

14
Rewolwer w kaburze, Harris podrywa się na nogi. Zapamiętał miejsce w którym się potknął, tak to kamień. Spory, ważący z 10 funtów. Tuz obok mniejszy, wielkości solidnej cegły, trzyfuntowy i dość łatwy w uchwycie.

11
Ponownie przy krawędzi. Skalny pełzacz jest zdecydowanie bliżej. Jebediah nie był co prawda inżynierem, ale zajęcia z balistyki w West Point zrobiły swoje. Ocenił prędkość posuwania się pajęczarza i wyliczył przybliżony punkt spotkania z panią Reed.

10
Dziesięć sekund, tak, nie więcej niż dziesięć sekund dzieli zacną lekarkę od paskudnej przygody. Klasyczny krykietowy zamach. Zamiast twardej piłeczki obły ułomek skały w dłoni. Gładki niczym otoczak, a nie zrąb skalny osypiska. Precyzyjny rzut. Lekkie drgnięcie powierzchni.

8
Merde! Lekka niestabilność podłoża i idealnie mierzony pocisk przelatuje dobry yard od ciemnego kształtu napastnika.

7
Oddech całkowicie wstrzymany. Harris koncentruje się. Sięga po większy kamień. Jego masa pchnięta ku działaniu grawitacją z pewnością starczy by oderwać od ściany stwora. Nie trzeba mocnego wyrzutu, starczy celnie posłać głaz w dół.

4
Żadnego dźwięku. Puszczony swobodnie dziesięcio, czy dwunastofuntowy kamyk spotyka na swej drodze ku ziemi ciało mrocznej istoty, wita się z nia pełnym kurtuazji szorstkim dotykiem i razem podejmują wspólną wędrówkę w dół. Gdyby miał chwilę, może chciałoby mu się policzyć czas, w jakim tam dotrą, ale teraz Jeb nie zawracał sobie głowy mądrością pana Izaaka Newtona, skupiając się na kimś innym, zdecydowanie bliższym.

3
Nie lubił nigdy czekać do ostatniej chwili. Teraz otarł się niebezpiecznie o tę ostateczność. Ostateczność dla dzielnej lekarki. Uśmiechnął się w ciemności, błyskając zdrowymi, mocnymi zębami. Pokraki zamieszkujące okolice popamiętają ich na pewno!

2
Wyciągnął z wewnętrznej kieszonki skórzanej kurtki paczuszkę najlepszych fosforowych zapałek. Starannie wydrukowane logo producenta z Massachusetts, szczelne opakowanie. Potarł szybkim ruchem biały łepek o skałę i uzyskał całkiem pokaźną kulę światła. Wysunął ją poza krawędź, by ułatwić wspinaczkę kobiecie.

0
- Pani Reed, to już ostatnie jardy! Udało się pani dotrzeć na szczyt!
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 11-09-2014 o 12:52.
killinger jest offline