Post wspólny -Widzicie coś?- zapytał Hawkes próbując wzrokiem przebić ciemność. Powstrzymali falę i dali tym wspinającym się więcej szans na dotarcie do celu. Niemniej nie mogli tu tkwić wiecznie. Kule kiedyś się skończą.
- Dobra panowie. Kto teraz wybiera się na górę?- zapytał Jimmy.
- Zasuwaj chłopcze, klub starego pierdziela będzie zamykał pochód, głupio, żebyśmy zwalili się komu na głowę spadając - odparł Price przepatrując ciemność. - Nie obrazilibyśmy się o jakąś drabinę czy linę jak już się tam wgramolicie.
Hawkes nie był… pewny czy to jest dobry pomysł. Uważał, że zdoła się wspiąć na górę w miarę łatwo, więc nie potrzebował osłony z dołu podczas wspinaczki. Niemniej.
-Na pewno? -upewnił się “Morte”. Po czym wzruszył ramionami i zaczął się wspinać, by jak najszybciej przyjść tym z dołu z pomocą.
Stary Pete wzruszył ramionami niemal równocześnie z Hawksem. Nie czuł się przywódcą, a długie narady go nużyły i irytowały, toteż z radością przyjął fakt że Morte najwyraźniej myślał podobnie i po prostu zaczął realizować “plan”.
- Poczekaj aż zrobi parę metrów i zasuwaj za nim stary pryku. - rzucił do Briana Wikebawa. Wypominanie wieku jedynemu potencjalnie starszemu członkowi grupy sprawiało mu jakąś złośliwą satysfakcję.
A Hawkes już się wspinał w górę. Starał się dotrzeć jak najszybciej, by móc potem zrzucić jakąś linę pozostałym na dole rewolwerowcom. Czuł nieco wyrzutów sumienia z powodu iż szedł pierwszy, ale… obecna sytuacja nie sprzyjała dyskusji. To był czas szybkich decyzji.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |