Thorsten stał z kartonem przy wyjeździe na szosę - w ten sposób mógł złapać okazję zarówno wśród kierowców wyjeżdżających ze stacji, jak i tych pędzących po drodze. Dzisiaj ewidentnie mu nie szło -czekał tu już kilka godzin a od rana przejechał tylko 50 kilometrów (był zbyt zmęczony by przeliczać na mile). Wyjął markera i już chciał nabazgrać na odwrocie swojej kartonowej tabliczki "anywhere but here" gdy nastąpił rozbłysk. Chłopak odruchowo zasłonił oczy, szybko wyjął telefon i zrobił kilka zdjęć - 'pics or it didn't happen' jak to zwykli mawiać jego kumple. Gdy natężenie światła wróciło do normy wybrał najlepsze zdjęcie i zaczął operować palcami po dotykowym panelu swojego smartphona. Miał zamiar poprzez facebooka i swojego podróżniczego bloga obwieścić całemu światu co tutaj zaszło. A komentarze "super, też bym tak chciał" najlepiej czyta się w cieniu, przy zimnym piwie. Najbliższe było u Dolores, więc założył plecak na plecy i ruszył w stronę stacji. Gdy już wrzucił fotkę na fejsa wykręcił numer do mamy:
-Mutter? Hörst du mich? Thorsten hier - zaczął rozmowę ale przerwał mu dziwny pisk, który uniemożliwił mu rozmowę . Rozłączył się i wszedł do baru zobaczyć co tak hałasuje. Zadzwoni jeszcze raz jak tylko ten irytujący dźwięk ucichnie...