Byli w niebezpieczeństwie - jak inaczej wyjaśnić nagłą troskę Johna, zazwyczaj mającego w głębokim poważaniu wszystko i wszystkich...no dobra, prawie wszystkich? Empatia była ostatnią rzeczą, o jaką Cartwright by go posądzała, sytuacja więc musiała stać się nieciekawa. Pal licho ich oddział, każdy potrafił o siebie zadbać...ale ich mały balast? Albo go rozerwą żywcem na strzępy, albo kolejny nadpobudliwy wojskowy wpierw strzeli, a potem będzie myślał.
- Potrzebuję twojej pomocy - odezwała się na pozór wesołym głosem, głaszcząc dziecko po skołtunionych włosach. Sięgnęła ku wiązaniom prowizorycznego kaftana i rozsupłała je, a plecak i resztę maneli założyła na przód - Zabieramy się stąd, szybciej będzie jeśli wezmę cię na barana. Złap mnie za szyję, tylko cicho sza. Bawimy się w podchody, reszta nie może nas zobaczyć ani usłyszeć bo przegramy. Kiedy ci powiem zamkniesz oczy i nie będziesz ich otwierać, dobrze?
Miała nadzieję, że chociaż najważniejsze informacje dotarły. Taszczenie sprzętu i dziewczynki mogły okazać się śmiertelnie głupim pomysłem, ale ciągnięcie jej za rękę było jeszcze głupsze. Zostawienie problemu i odejście bez oglądania się za plecy odpadało...po prostu odpadało. Wciąż pamiętała po co wysłano ich w teren i dlaczego. Stanowili oddział, a swoich się nie zostawia. Kasapi i reszta mogli mieć kłopoty, a dodatkowa spluwa to zawsze dodatkowa spluwa. Odczekała chwilę, po czym obładowana jak juczny muł ruszyła ostrożnie schodami w dół. Bez szaleństw, pamiętaj że nie jesteś sama, masz ciężki bagaż i nieswoje życie w swoich rękach. - upominała się raz po raz, nerwowo strzelając oczami na boki. Wyszła na zewnątrz, modląc się w duchu, by mimo wszystko udało się jej dostrzec zagrożenie, nim ono dostrzeże ją.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |