WÄ…tek: Bar "Dolores"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2014, 18:27   #10
Muzykantowy
 
Reputacja: 1 Muzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumnyMuzykantowy ma z czego być dumny
Małe spadające kropelki tego malachitowego deszczu, były takie piękne. W każdej dostrzegał małą istotkę, czujnie wpatrującą się w niego oczkami. Pociemniało mu w oczach, a głowa przez krótką chwilę zaczęła go niemiłosiernie boleć. Świat nadal wirował. Opamiętał się. Dotarły do niego słowa starszego pana. Ale jakie ruskie? Jeśli i on widział deszcz, to pewnie też błysk. Wsłuchał się uważnie w dziwaczny pisk. Czyżby Alfabet Morse'a? Wyodrębnił jedynie trzy słowa. But. Only. They. Cóż to znaczy? Z
W tym momencie stwierdził, że wszystkie anomalie nie były tylko wytworem jego naćpanego umysłu:
-Kurwa mać...- Wymruczał James, zdając sobie sprawę z dziwaczności tego wszystkiego. zebrało mu się na wymioty, na myśl o tym, że połknął kilka tych małych istot... Czuł, że powinien podzielić się tą wiedzą z innymi. Pomyślał, że lepiej nie wprowadzać ludzi w jeszcze większą panikę. Zachował, charakterystyczny dla siebie, stoicki spokój.

Już miał wchodzić do baru, przypomniał sobie jednak o zabawnym motocykliście i jegomościu który stwierdził, że jest tylko "Zwykłym ćpunem", Odwrócił się w ich stronę i zaczął, ignorując fakt, że jeden z jegomościów stara się dodzwonić do kumpla:
-Czy wiedzieliście, że człowiek widzi najwięcej odcieni zielonego? Jest to spowodowane, że byliśmy w przeszłości drapieżnikami. Przez tysiąclecia, człowiek wraz z rozwojem cywilizacji stale słabł. Osiadł na tyłku. Teraz już nie jest myśliwym. O nie! Teraz jest niewolnikiem. Niewolnikiem technologii. Niewolnikiem techniki. Niewolnikiem pewnych substancji...-powiedział moralizatorskim, lekko drwiącym tonem.
Jego umysł nie był już zmącony. Wciąż jednak świat falował, a kolory wydawały mu się ostrzejsze. Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i podszedł pod dach, by skryć się przed niezwykłym deszczem.
Zauważył dwójkę ludzi. Młodą Azjatkę wyglądającą na studentkę i postawnego mężczyznę nieudolnie starającego się ukryć pistolet, z pewnością był to gliniarz. Zmusił się do uśmiechu i krzyknął w jego stronę:
- Pozdrów komendanta DEA w Albuquerque! Świetny typ, choć trochę nieudolny. Trzymaj pistolet w pogotowiu.- obecność policjanta mogła nieco skomplikować mu transakcję z dealerem. Jednak nie to było teraz najważniejsze. Nawet dla niego.
Bardzo nie podobała mu się sytuacja w jakiej się znalazł. Skoro elektronika zdechła, samochody nie działają, a w okolicy pojawiają się dziwaczne anomalie, chyba można podejrzewać, że coś jest nie w porządku. Zwrócił się do właścicielki baru.
-Z pewnością ma pani jakąś broń... Jeśli mogę coś zaproponować, niech cała "ferajna", wejdzie do środka. Poznajmy się lepiej i zabunkrujmy... Kto wie, co tu się może zaraz wydarzyć, trzeba coś wymyślić...- Zabawne. W ciągu godziny odezwał się do większej ilości ludzi, niż przez cały zeszły rok. Wszedł do baru, obrzucając gniewnym spojrzeniem podróżnika, cykającego fotki swoim smartphonem. Stał tak dłuższą chwilę, uważnie się mu przypatrując.
 
__________________
"War. War never changes."

Ostatnio edytowane przez Muzykantowy : 16-09-2014 o 22:21.
Muzykantowy jest offline