Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2007, 23:02   #9
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Dominique La Brassco

Gdy Auto nareszcie ją przytulił przez głowę przelaciało jej zaraz milion myśli i uczuć: od miłości, po strach.. Od poczucia winy, po złość.. Ale tego właśnie chciała.. Pragnęła, jak niczego innego.. Żeby tu wrócić i być z nim, żeby trzymał ją w ramionach i mówił do niej takim tonem jak ten.. Żeby patrzył na nią właśnie w taki sposób jak teraz..

W chwili przekroczenia prógu Optimusa Dominique przebiegł dreszcz, chciała się cofnąć.. Może znów chciała nawet ucieć.. Poczuła się zdezorientowana i zagubiona.. Cofnęła się pół kroku w tył, wpadając niemal, że na Autobota idącego za nią i ciągle trzymającego swoją dłoń na jej plecach.. Gdy tylko wyczuł, że dziewczyna się wacha sam się zatrzymał widocznie przestraszony..
La Brassco stała przez dłuższą chwilę jak wryta, nie mogła zrobić ani jednego kroku w przód i ani jednego w tył..

-Dominiq?

Z ust Auto padło tylko jedno słowo, jedno pytanie.. I brzmiący w nim strach, mówiacy w tej chwili wypełnionej ciszą więcej niż godziny rozmowy..

W oczach La Brassco zalśniło coś w stylu łez.. Nie odezwała się.. Nie odwróciła.. Związała tylko włosy tak samo jak zwykle, wypuściła z siebie powietrze z lekkim sykiem, który mógł zabrzmieć jak szloch, którym w rzeczywistości mógł się stać, gdyby nie jej wyćwiczone przez lata opanowanie i ruszyła dalej w głąb naczepy.. Jednak nie za daleko.. Usiadła na pierwszym wolny krześle starając się ze wszystkich sił nie patrzeć w stronę łóżka.. Siedziała tak przez dłuższą chwilę trzymając głowę spuszczoną.. Bała się na cokolwiek spojrzeć, bała się zacząć rozmowę..
Autobot widząc stan Dominique, podszedł do niej powoli, przyklęknął na jedno kolano przed nią.. Delikatnie dotknął dłonią jej twarzy, spróbował się przytulić.. Pozwoliła mu na to... Sam go potrzebowała, jak niczego innego na świecie.. Gdy tak siedzieli wtuleni w siebie Auto wyszeptał jej cichutko do ucha:

-Przepraszam..

Widać również męczyło go poczucie winy.. A La Brassco na wspomnienie tego przed czym uciekła niedawno o mało nie popłakała się.. Nie chciała płakać.. Łzy żołnierza, a tym bardziej dowódcy nie były niczym dobrym dla oddziału.. A nikim innym, nie była niż żołnierzem przez większość swojego życia.. Przez prawie całe swoje życie potrafiła tylko walczyć, wydawać rozkazy i dowodzić ludźmi.. A nad swoimi uczuciami nie potrafiła teraz zapanować..

-Jeremmy, ja też przepraszam..

-Dominiq.. Ja.. Ja się za bardzo pośpieszyłem.. Przepraszam... Ja zaczekam na Ciebie. Chciałbym byś została i pomogła mi.. Pomogła naprawić ten świat... Ja chciałbym go naprawić dla Ciebie...

Bez przerwy tulił się do niej, gdy to mówił, a w jego głosie pobrzękiwała szczerości. On naprawdę wierzył i chciał uratować ten świat dla niej.. Chciał złożyć go u jej stóp..

"Tyle razy Ci powtarzałam, że o idee warto walczyć, ale umierać za nie, nie warto..".

Dominique nie udało się tym razem powstrzymać łez.. Mogła zostać z Autobotem, ale tak naprawdę uchronić go przed jego marzeniami nie była w stanie.. Mężczyzna poczuł, że na ramię spadło mu parę drobnych, ciepłych, wilgotnych kropel.. Przytulił ją mocniej do siebie... Gdy Dominiq już nad sobą zapanowała powolutku się od niej odsunął. Spojrzał w jej oczy...

- Dominiq... Ale to co się wydarzyło to nie był jedyny powód... Prawda?

Kobieta odwzajemniła spojrzenie.. Ciężko było jej wydobyć jakiekolwiek słowo z siebie..

- Nie, nie było.. Jeremmy, ja.. Ja.. Ja nie chcę Cię stracić.. Jesteś mi zbyt bliski.. Ja nie chcę stracić nikogo z was..

Auto milczał, zdawało się, że rozważał jej słowa, starał się w pełni pojąć ich znaczenie....

- Gdybym tylko mógł przysiągłbym, że mnie nie stracisz.. Gdybym mógł, zabrał bym nas wszystkich stąd, gdzieś gdzie nic by nam nie zagrażało, gdzie moglibyśmy po prostu żyć. A nie starać się przetrwać..

La Brassco przerwała Autobotowi w pół zdania.. On nie wiedział.. On nie chciał zrozumieć.. "To wszystko było nie tak, wszystko nie tak.. ". Nie chciała się tłumaczyć, nie chciała niszczyć jego marzeń..

- To nie tak.. Dla mnie moloch.. Nawet jeśli uda się nam go zniszczyć..

Zamilkła, nie mogła nic więcej powiedzieć.. "On i tak by nie zrozumieł.. Bo nie chciał by zrozumieć.. Po prostu nie chciał by..".

- Kocham Cię Jeremmy..

Autobot uśmiechnął się na ostatnie słowa Dominiq:

- Ja Ciebie też Dominiq... Całym sercem, całą duszą.... Kocham Cię... Ja..

Dominiq nie dała mu skończyć... Zamknęła mu usta w najskuteczniejszy sposób jaki istniał od stworzenia świata...

Gdy otworzyła oczy, zupełnie inaczej się już zachowywała i czuła niż w chwili zaraz po przyjeździe do obozu.. Wszystko wracało do normy.. A i żołądek również.. La Brassco nie jadła nic od swojego nocnego wyjścia z obozu, czyli od około dwóch dni.. A wiedziała, że Auto uwielbia gotować, może nie za bardzo potrafi, ale napewno uwielbia to zajęcie..

- Nie zrobił byś mi może czegoś do jedzenia ?
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline